Ryba to wróg publiczny nr 1

ryby, metody, sprzęt, recenzje, wydarzenia...
Michał

Ryba to wróg publiczny nr 1

Postautor: Michał » 01 sie 2003, 11:02

Człowiek od wczesnych lat swojego istnienia korzysta z dobrodziejstw środowiska wodnego , ryby zwsze były traktowane jako niekończący się zasób pożywienia. Tak też może się wydawć w dalekich krainch syberyjskich, alaskańskich czy amazońskich lecz nie w centrum Europy.
Polska i kraje Europy Zachodniej w zastraszjącym tempie wyeksploatowały obfite populacje łososi, jesiotrów wiele gatunków o wąskim zakresie tolerancji środowiskowej znajduje się na granicy zagłady.
Nie potrafiłbym odpowiedzieć jednoznacznie czy istnieje w Polsce choćby jedna rzeka z naturalną populacją pstrąga potokowego i lipienia. Szczególnie narażone są na zagładę populację drapieżników, gdyż to w ich organizmach najwięcej gromadzi się toksyn z zanieczyszczonej wody, jest ich stosunkowo mniej niż ich ofiar gdyż tego wymaga naturalna równowaga . Takie gatunki jak pstrąg i lipień wymagają specyficznych warunków do rozmnażania , są bardzo wrażliwe na jaką kolwiek zmianę w ich środowisku. To te gatunki ostatnio są poddane największej presji wędkarskiej i kłusowniczej, a nawet takie czynniki jak działania przeciwpowodziowe niszczą ich środowisko. Jeżeli nie będziemy podejmować odpowiednich kroków ochrony tych gatunków to pstrąga gwdzianego , dunajeckiego czeka ten sam los co łososia drawskiego. Czy nie moglibyśmy jako wędkarze ograniczyć limitu zabieranych ryb z łowiska do jednej sztuki tygodniowo , czy tak nprawdę zajadamy się dzień w dzień pstrągami i lipieniami czy nie lepiej zamiast koszyka zabrać nad wodę aparat fotograficzny . Moglibyśmy wystąpić do władz związku i ministerstwa o wprowadzenie wymiaru ochronnego w systemie widełkowym dla pstrąga potokowego np 34- 42 cm dla lipienia 33-37cm . Najważniejsze jest jednak to czy my jako wędkarze tak naprawdę chcemy takich zmiań na to pytanie każdy z nas musi odpowiedzieć sobie sam bo ostatnie lata wskazują ,że tak naprawdę to chyba nie .
Artur Wysocki
+100 postów! Forumowy Weteran!
Posty: 323
Rejestracja: 02 paź 2002, 12:22

Postautor: Artur Wysocki » 06 sie 2003, 19:23

Twoje rozgoryczenie jest dosyć powszechne, właściwie to mało kogo interesuje los naturalnych populacji ryb. Jedyne co mi na szybko przychodzi do głowy to słowa piosenki Młynarskiego,,Róbmy swoje". Każdy według swoich możliwości i talentów. Jeśli nie mamy ani jednego, ani drugiego to chociaż zachowujmy sie przyzwoicie nad wodą i szukajmy sobie podobnego towarzystwa - w kupie siła.( na marginesie to już dawno nie ma pstrąga gwdzianego ani dunajeckiego, jest jakiś tam pstrąg)
Wodom cześć.
Awatar użytkownika
WLW
Ponad 25 postów! Ale gaduła :-)
Posty: 41
Rejestracja: 10 gru 2002, 14:03

Postautor: WLW » 21 sie 2003, 12:14

Jeśli mam odpowiedzieć na postawione przez Ciebie pytanie o naturalnej populacji to rzeczywiście już naturalnej nie ma i to wcale "nie chyba". Gdyby podejść do tego po światowemu i chcieć zachować naturalne pogłowie i udostępnić je dla łowiących to pozwolenie w/g cen "światowych" na takie łowisko kosztowało by tyle co kosztują one normalnie gdzie indziej czyli jakieś min 50Euro dziennie.
Pozdrawiam WLW
Bo taką nature wędkarską już mamy ,że w d.. bierzemy i nic nie gadamy.
tommy098

Postautor: tommy098 » 12 wrz 2004, 23:07

nie 50 euro a 60 i nie za dzien a za caly sezon :-) wrocilem z Irlandii i mialem przyjemnosc wedkowac na shepperton lake, tam spelnilem sie wedkarsko tak jak nigdy dotad i... no coz moze za kilkanascie lat i u nas tak sytuacja bedzie wygladac...moze :-)) pozdrawiam
Jerzy Kowalski
+50 postów! Jeśli łowi tyle, co gada...
Posty: 55
Rejestracja: 29 paź 2002, 11:05

Postautor: Jerzy Kowalski » 13 wrz 2004, 09:26

Tommy,

Warto zauważyć, że sytuacja w Irlandii JESZCZE jest taka jak opisałeś. Ona jest naturalna, a nie przywrócona. Chociaż i w tym, stosunkowo dobrze zachowanym środowisku wędkarze wraz z rybakami podejmują działania na rzecz renaturyzacji tarlisk i zachowania naturalnych populacji.

Serdecznie pozdrawiam

Jurek Kowalski
Jacek Płachecki
Ponad 25 postów! Ale gaduła :-)
Posty: 48
Rejestracja: 25 wrz 2002, 19:27

Postautor: Jacek Płachecki » 13 wrz 2004, 17:22

tommy098 pisze:nie 50 euro a 60 i nie za dzien a za caly sezon :-) wrocilem z Irlandii i mialem przyjemnosc wedkowac na shepperton lake, tam spelnilem sie wedkarsko tak jak nigdy dotad i... no coz moze za kilkanascie lat i u nas tak sytuacja bedzie wygladac...moze :-)) pozdrawiam

No, to teraz wiadomo gdzie warto pojechać na wakacje ;-)
marcins

Postautor: marcins » 13 wrz 2004, 18:34

Panowie z ta Irlandia to proponuje sie tak nie podniecac.Ja tu mieszkam i widze na codzien co tu sie dzieje.Swiadomosc ekologiczna tych ludzi jest ponizej krytyki...Jesli Fisheries Board-panstwowy organ odpowiedzialny za gospodarke rybacka i kontrole nad prywatnymi wlascicielami wod- nie zacznie dzialac i nie wyda wojny farmerom to za kilkanascie lat z wielkich zachodnich jezior znikna pstragi tak jak sie to stalo z jeziorami na Shannon (Allen,Derg,Ree).Lough Conn i Shellin juz dostaly ostro po d... W Corrib,Mask i Carra pojawily sie w tym roku zakwity!!
Natomiast sprawa limitow polowow przedstawia sie tak ze ...ich brak!!!(mowie o wielkich jeziorach na zachodzie)Wymiar ochronny na potoka 32 cm! Dla mnie to jest normalna kpina bo te ryby rosna blyskawicznie .40 cm to powinno byc absolutne minimum tylko ze wszyscy maja to w d...Widzialem tu na zdjeciach takie pokoty z jetki majowej ze niewielu z Was w sezonie lowi tyle ryb co niektorzy "mistrzowie " potrafia zlowic na Mask albo Corrib w pol dnia.Irlandczykow ratuje tylko jedna rzecz-jest ich malo i nie sa w stanie szybko rozp...tego co maja .Choc systematyczna dewastacja wychodzi im swietnie...A ostatnio widze ze zjechal sie, dobrze mi znany element z naszej czesci Europy i zniknely pstragi z kanalow w Galway ,a nad rzeka na ktorej lowie szczupaki, kreca sie slowianskie mordy i pytaja mnie czy mi sie nie poje...o bo wypuszczam parokilowe ryby....
I co to za wynalazek to Shepperton Lake?Gdzie to jest?
Jerzy Kowalski
+50 postów! Jeśli łowi tyle, co gada...
Posty: 55
Rejestracja: 29 paź 2002, 11:05

Postautor: Jerzy Kowalski » 14 wrz 2004, 07:12

Marcinie,

Nieco znam sytuację w Irlandii, stosunki między TAFI a oddziałami Fisheries Boards i mentalność Irlandczyków. Oraz ich podejście do łowienia ryb, całkiem "chłopskie" - jak w Polsce.

Dlatego też napisałem, że warunki są JESZCZE naturalne. Bo dopiero dochodzą do tego poziomu dewastacji i eksploatacji, który my sobie zafundowaliśmy.

Rzeczywiście zjeżdża się tam wielu ludzi z Europy traktując, szczególnie zachodnie wybrzeże jako "dziewicze tereny" - jedne z ostatnich w Europie. Przed "boomem" gospodarczym osiedliło się tam niemało Neimców i Holendrów na emeryturę, bo było niebywale tanio. Teraz jest drogo ale za nimi podążają inni. To dokłada obciążeń ekologicznych.

Jeszcze niedawno Andy Ferguson mógł sobie badać "sympatric populations" - wkrótce pewnie bedzie trudniej.

Jako osłodę traktuje to, że wcale nie jest tak tragicznie, a ludzie z TAFI, którzy są silni jako organizacja (napisz może o "wojnie wędkarskiej" w obronie bezpłatnego łowienia pstrągów) zainteresowani są mocno ochroną populacji pstrągów i działaniami naprawczymi na wzór rozwiniętych przez Amerykanów. Niestety, popzostaje problem skali potrzeb i możliwości działania organizacji wedkarskiej.

Może napisałbyś artykuł na temat organizacji wędkarstwa w Irlandii - masz bliżej do źródła. A okolice Galway to silny ośrodek TAFI.

Serdecznie pozdrawiam

Jurek Kowalski
marcins

Postautor: marcins » 20 wrz 2004, 20:09

Z tym artykulem to moze w zimie-nie mam teraz czasu na to zeby siasc i pozbierac mysli, poza tym potrzebuje wiecej info o TAFI bo to co wiem to zbyt malo.A z "wedkarska wojna" to slyszalem ,ze przez 3 lata nikt nie wyplywal na Wielkie Jeziora, az sie Fisheries Board ugial i odstapil od oplat za wedkowanie.A jak ktos sie z protestu wylamal to mial zaraz lodke powiercona i w pubie siedzial sam w kacie.Niby oplat nie ma, ale jak sie chce trzymac lodz na klubowej przystani to 5 dych trzeba odpalic ,wiec jak sie ta cala kasa pozbieraz to kupka spora z niej bedzie -nie mam pojecia na co ona idzie.

Organizacja wedkarstwa tutaj jest troche czasem denerwujaca -mialem dzis wolny dzien ,na Corrib nie dalo sie wyplynac bo wieje jak cholera ,wiec pojechalem nad gorna Clare River (wpada od wschodu do Corrib) bo nigdy tam nie bylem.Dojechalem do pierwszego mostu -wedkowanie tylko dla czlonkow klubu z Claregalway...Prawa do rybactwa dla wlascicieli gruntow -trzemaj sie z daleka...Zadnej informacji gdzie mozna kupic licencje i czy w ogole mozna.Pojechalem wyzej -Wedkowanie dla czlonkow St.Colemans Angling Club-i znowu zero info gdzie licencje -4 takie same tablice ale na zednej nikt nie napisal gdzie szukac odpowiedzialnego za ta wode-no bo swiety jakis tam chyba licencjami nie handluje .
Pojechalem na nastepny most -to samo...No to sobie polowilem mysle -pojechalem na Grange River-doplyw Clare.Na moscie nie ma tablic wiec mozna lowic bo podlega tylko Fisheries Board-tylko ze po obu stronach pastuchy do samej wody i stada wielkich bykow z kolkami w nosach ....MMMMMM...i juz czlowiek wie ze do rzeki nie podejdzie bo go bydlaki zamorduja...
Poza tym rzeki koszmarne -totalna melioracja .Laka i prosta jak strzala rzeka ,zakret i prostka...Zawsze myslalem ze "wielka prosta "na pasleckich lakach ponizej Szatanek to szczyt melioranckiej glupoty i perfekcji, ale dzis wiem ze sie mylilem.
Zostalo mi wiec znow lowienie lososi...w drodze do domu zatrzymalem sie pod wodospadem na Oughterard River(wpada do Corrib od poludnia) i zlowilem dwa 60-cio paro centymetrowe grylsy.No to sobie pstragow polowilem...Czyli zmarnowany dzien...
Pozdrawiam
Jerzy Kowalski
+50 postów! Jeśli łowi tyle, co gada...
Posty: 55
Rejestracja: 29 paź 2002, 11:05

Postautor: Jerzy Kowalski » 21 wrz 2004, 09:45

Dzięki za odpowiedź.

Zderzyłeś się, jak widzę, z tym, o czym niektórzy u nas marzą nie mając pojęcia o szczegółach.

Wody klubowe są dla członków klubu i żadnych licencji nie sprzedaje się. Grunty sa prywatne, tak samo wody, i klub dzierżawi wodę od właściciela, na niej gospodaruje. Czasem własność wody na granicy nieruchomości obejmuje tylko "jeden brzeg" - tam też trzeba wiedzieć co można, a czego nie. Dostęp do wody - za zgodą właściciela. Klub dzierżawi od jednego - wtedy ma do dyspozycji np. 3/4 mili rzeki, a dalej - wara. Woda prywatna albo dzierżawiona przez inny klub. Eksploatacja wody klubowej jest ściśle ustalona - nie ma takiej możliwościi żeby wszyscy na raz przyjechali na ten odcineczek i łowili bno akuratnie jest dobra pogoda czy "rójka". Woda może pomieścic określona liczbę "rods". Członek ma np. do dyspozycji czwartek co drugi tydzień. I do tego musi się stosować. A na miejsce w klubie trzeba czekać w kolejce aż ktoś umrze (rezygnacje są rzadkie).

Szanujmy to, co mamy i rozwijajmy tę formę uprawiania wędkarstwa bo na prawdę " płacę i wymagam" oraz "prywatne zagospodarowanie wód" to nie jest ideał. Każda forma ma swoje plusy i minusy, często niemożliwe do zastosowania jednocześnie, wręcz wykluczające sie wzajemnie.

Trzymam za słowo i czekam na artykuł.

Serdecznie pozdrawiam

Jurek Kowalski

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 6 gości