Historia bardzo suchej muchy
Kilka lat temu trafiłem nad Dunajcem, w okolicach muru oporowego w Zabrzeży na piękne żerowanie pstrąga. Ryby jak głupie żarły rojącego się chrusta. A najbardziej smakowały im biegające jak oszalałe po powierzchni wody samice, które składały jaja. Widocznie ,,chrust z jajami” jest bardziej kaloryczny. W ruch poszły sierściuchy, czyli imitacje chruścika ze strzyżonej sierści jelenia, najbardziej pływające z moich much. Muchy typu Goddard Sedge, chociaż pływają bardzo dobrze, to przy przeciąganiu przez zwarki, przy agresywnym podciąganiu, nikną pod wodą. Poza tym niezbyt wiernie naśladują prawdziwego owada. O wiele bardziej wierne oryginałowi są chrusty ze skrzydełkami wykonanymi z promieni lotki lub sterówki indyka podklejanych pończoszką. Ale te niestety kiepsko pływają. Zacząłem więc rozmyślać nad skonstruowaniem imitacji, która wierniej oddawałaby rysunek skrzydeł prawdziwego owada, a jednocześnie odznaczałby się dobrą pływalnością.
Przeprowadziłem wiele prób z różnymi materiałami, niestety żaden nie spełniał moich oczekiwań. Pewnego razu zmieniałem kość pamięci w moim komputerze. Kość opakowana była w delikatną pochewkę z jakiejś mikropęcherzykowej pianki.....i jak w ,,Pomysłowym Dobromirze” olśniło mnie! Pianka!!! To było to!!! Niestety nie wszystko było różowiutkie. Okazało się, że pianka nie bardzo wiąże się z klejami. Wszelkie kleje typu „ super kropelka” po prostu rozpuszczały tworzywo, inne, mniej agresywne nie trzymały piór na syntetycznej powierzchni. Dobry okazał się dopiero klej do mocowania styropianowych kasetonów sufitowych. Niestety i on nie był rozwiązaniem idealnym. Po pewnym czasie pióra i tak się odklejały. Dalej prowadzę eksperymenty z różnymi klejami. Jak na razie najlepszy okazał się butapren. Podklejane nim skrzydełka trzymają się zdecydowanie najdłużej, a chrusty są praktycznie niezatapialne. Przytopione w najbystrzejszym zbyrku wprost wyskakują spod wody.
Z czasem zacząłem wykonywać też muchy innych typów. Maleńkie lipieniowe muszki na nimfowych hakach 22, z tułowikiem z jedwabiu, piankowymi skrzydełkami, bez ogonka i jeżynki okazały się rewelacją. Świetnie pływają wystawiając nad powierzchnię same skrzydełka, czym przypominają trochę emergery. Zastosowanie pianki w konstrukcji skrzydełek zwłaszcza większych much, pozwoliło mi na uzyskanie bardzo ciekawych efektów kolorystycznych.
W trakcie używania ,,supersuszków”, oprócz niezaprzeczalnych zalet, uwidoczniły się także i pewne wady. Otóż skrzydełka klasycznych wersji suchych much, wykonane z grubszej, sztywniejszej pianki, powodują czasami skręcanie przyponu podczas rzutów. W takim przypadku po prostu odgryzam jedno skrzydełko. Wyporność pianki jest tak duża, że mucha nadal pływa, a pojedyncze skrzydełko z reguły eliminuje skręcanie żyłki.
Publiczna prezentacja moich ,,supersuszków” odbyła się w 2000 roku na jednej z muchowych witryn internetowych. W ogłoszonym tam konkursie pomysł zdobył pierwszą nagrodę. Ze względu na to, że nigdy przedtem nie spotkałem się z podobną konstrukcją, a wśród setek odwiedzających ten portal gości nikt nie zgłosił żadnych zastrzeżeń, mam prawo twierdzić, że supersuszek to mój oryginalny pomysł autorski.
Galerię wyjątkowych much Tomka Reguły możesz zobaczyć tutaj
NaMuche.pl
Tags: kręcenie much