• 1
  • 2
  • 3

Nowości

  • Z dziejów sztucznej muszki w Transylwanii

    Z DZIEJÓW SZTUCZNEJ MUSZKI W TRANSYLWANII Ernest Friedel, dyrektor Märkischen Provinzial-Museum w Berlinie, w 1886 r. odbył podróż na Węgry Czytaj więcej
  • Oceny prawne kłusownictwa rybackiego

    Wojciech Radecki Oceny prawne kłusownictwa rybackiego Streszczenie zwróceniem uwagi na różne warianty zbiegu wykroczeń i przestępstw z ustawy rybackiej z Czytaj więcej
  • No Killowscy - desantowcy

    Będę podziwiany, a efekt psychologiczny jest taki, że część pozostałych wędkarzy nie chcąc być frajerami i czekać, aż im przełowią Czytaj więcej
  • Roboty utrzymaniowe i prace regulacyjne

    Roboty utrzymaniowe i prace regulacyjne Od 50. lat XX wieku ten sam sposób działania. Obecnie część robót hydrotechnicznych jest współfinansowana ze środków Funduszy Europejskich. Począwszy Czytaj więcej
  • Przywrócenie ciągłości biologicznej rzek

    Przywrócenie ciągłości biologicznej rzek. Sztuczne bariery zatrzymują transport rumowiska, zmieniając skład osadów rzecznych oraz naturalną erozję rzeki. Bariery mają również wpływ na Czytaj więcej
  • Rewitalizacja, renaturyzacja

    Rewitalizacja, renaturyzacja. Priorytety środowiskowe wynikające z Dyrektywy Wodnej. Niniejsze rozważania dotyczą cieków o charakterze podgórskim i górskim, ponieważ świat zwierzęcy Czytaj więcej
  • Melioracja, regulacja, zabudowa

    Melioracja, regulacja, zabudowa. Czy to są priorytety środowiskowe! Przed II Wojną Światową – woda jeszcze była. Sprzyjał temu system kilkudziesięciu tysięcy Czytaj więcej
  • Wczoraj wyszedłem nad rzekę, 6

    Wczoraj wyszedłem nad rzekę 6         Rozleniwiony, przesycony słońcem lipiec. Kolejne dni obłędnego słońca, duchota nagrzanego powietrza. Ta ciepła miękkość Czytaj więcej
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • 6
  • 7
  • 8
  • 9
  • 10
  • 11
  • 12
  • 13
  • 14
  • 15
  • 16
  • 17
  • 18
  • 19
  • 20
  • 21
  • 22
  • 23
  • 24
  • 25
  • 26
  • 27
  • 28
  • 29
  • 30
  • 31
  • 32
  • 33
  • 34
  • 35
  • 36
  • 37
  • 38

Moje trocie

Kiedy zaczynałem łowić te wspaniałe ryby nad trociowymi rzekami nie spotykało się muszkarzy, bo na troć jeździło się ze spinningiem. Pewnie sam bym nigdy nie sięgnął po muchówkę, gdyby nie Józek Jeleński. W zasadzie Józio był pierwszym wędkarzem, który postanowił spróbować połowu troci na muchę. A początek wyglądał tak....Kiedyś zadzwonił do mnie i zapowiedział swój przyjazd. Postanowiliśmy razem wypróbować tą metodę. Józio wtedy już sporo wiedział o połowie tych ryb. Przecież na Wyspach Brytyjskich łowiono troć na muchę od setek lat i sprawa była doskonale opisana w wędkarskiej literaturze. Tak trafiliśmy nad moją ukochaną Wieprzę. Józio twierdził, że trocie powinno się łowić w nocy, więc załatwił specjalne zezwolenie.

ea 01Pomysł nie przypadł mi to do gustu, bo po ciemku czuję się zupełnie bezradny. Postanowiłem jednak, że zarwę tą jedną noc, a potem damy sobie spokój. Już po pierwszej godzinie chciałem zrezygnować. Łowiłem bez przekonania. Coś mnie jednak powstrzymywało przed zejściem z wody - był to cudowny widok ukrytej w ciemnościach ukochanej rzeki. Niespodziewanie i gwałtownie wynagrodziła mi ten zachwyt. Nagle na wędce poczułem silne targnięcie, a po kilkuminutowym holu wpatrywałem się w srebrzyste ciało wspaniałej ryby. Tej nocy spotkało mnie jeszcze większe zaskoczenie, a były nimi gratulacje Józia. Jego radość była naprawdę większa od mojej, bo moja ryba potwierdziła jego teorię - troć to absolutnie "muchowa" ryba. I tak się zaczęło.

Początki były oczywiście wzorowane na metodzie angielskiej. Łowiłem tak jak wędkarze z Krakowa - dwuręczną wędką, tonącymi linkami. Używałem jednak innych much. Przez lata moim podstawowym zestawem była duża nimfa na skoczku, a jako mucha prowadząca duży, ryży muddler, koniecznie z oczami. Technika łowienia sprowadzała się do rzutów pod przeciwny brzeg i czekania aż linka zatonie. Mój koniczny sznur tonął niestety bardzo powoli i zazwyczaj przed osiągnięciem właściwej głębokości już się wynurzał. Ryby jednak padały i dawało to wiele do myślenia. Wiedziałem już jednak jedno - muchę trzeba głęboko zatopić, gdyż na naszych pomorskich rzekach ryby zatrzymują się na zupełnie innych stanowiskach niż na klasycznych łowiskach w Irlandii czy Szkocji.

Dobre pomysły

Lead core pojawił się w moim arsenale trociowym zupełnie niespodziewanie. Przywiózł go z USA jeden z kolegów. O ile dobrze pamiętam był to wyrób Cortlanda. Był bardzo cienki i lekki więc od razu, na pierwszy wyjazd przygotowałem sobie dość długie odcinki. Pamiętam, że pogoda była pod psem. Było mroźno i wietrznie. Wiedziałem, że ryb nie będzie. Ale można było sprawdzić jak nowy zestaw będzie prezentował się w wodzie. Próba udała się rewelacyjnie. Już po kilku rzutach wiedziałem, że to jest to. Miałem zaczepy co wskazywało, że obławiam wreszcie wodę do tej pory dla mnie niedostępną. Co ciekawe mimo skrajnie niekorzystnych warunków złowiłem tego dnia swoją rekordową troć, ponad siedemdziesięciocentymetrową srebrną samicę.

Natychmiast przestawiłem się i zamiast klasycznych zacząłem używać zwykłych linek cylindrycznych, czyli tak zwanych running lines. Tak zaczęła się kariera lead core'u, który do dziś jest podstawowym elementem mojego zestawu, przede wszystkim zimą i wiosną, kiedy woda w rzece jest wyższa i mętna.

Drugi przełom w łowieniu troci nastąpił pod koniec lat 80tych. Było to po powrocie z USA gdzie przebywałem kilka lat. Przywiozłem stamtąd różne nowe wzory much. Rzecz dotyczyła nie tyle konstrukcji, ile kolorów. Wściekłe róże, seledyny nie cieszyły się moim zaufaniem, zapamiętałem jednak ich popularność w Ameryce. Muszę przyznać, że przez długi czas śmiałem się z pochwalnych opinii na ich temat. Ale zawsze ważny jest przypadek i tak było tym razem. Na jakimś pstrągowym wyjeździe trafiłem na "martwą" wodę. Zdesperowany założyłem w końcu biało - pomarańczowego woolly buggera. Pierwszy ładny potok dał mi dużo do myślenia. Tak zacząłem eksperymentować z kolorami i dodatkami. Najpierw wpadłem na sierść białej kozy, której maiłem akurat pod dostatkiem. Okazało się, że materiał ten fantastycznie pracuje nawet w słabych nurtach, a żywe odcienie doskonale widoczne są w wodzie o małej przejrzystości. Pomarańcz, jasna zieleń (chartreuse), róż w kombinacjach z białym przyniosły rewelacyjne efekty. Równie ważne okazało się dociążanie przynęt. Ołowiane lub cynowe oczy zdecydowanie pomagały im tonąć, a przeciążenie sprawiało, że znacznie ciekawiej pracowały podczas prowadzenia.

Taktyka

ea 02Jeśli chodzi o prowadzenie zestawu podstawą jest prostopadły rzut w poprzek rzeki. Oczywiście nieraz ten kąt nieco koryguję, czyli rzucam albo w dół, albo w górę. Wszystko po to, by dopasować i ewentualnie poprawić głębokość prowadzenia. Jest to klasyczne prowadzenie. Jednak dalej postępuje zupełnie inaczej. Otóż nigdy nie prowadzę zestawu biernie. Robię wszystko, by przynęta po zatonięciu zachowywała się jak żywa. Ważne jest ściąganie, przytrzymywanie, nawet popuszczanie zestawu. Najwięcej brań jest w chwili, kiedy przynęta dokonuje nagły zwrot. Mucha wtedy jakby zatrzymuje się, "zawisa" i jest to ewidentnie prowokujący dla ryby moment. Tak łowię na całej szerokości rzeki, wtedy kiedy jej dno jest w miarę wyrównane. Wszelkie ruchy przynęty wymuszam nie tylko działaniami linką ale i wędką, którą unoszę i opuszczam szukając optymalnie skutecznego eksponowania muchy.

Łowiąc wzdłuż swojego brzegu prawie wyłącznie opuszczam i podciągam zestaw. Trzeba się tu wykazać sporą dozą cierpliwości i wyczucia w wyszukiwaniu wszelkich przegłębień rynny. Te miejsca mucha powinna penetrować najdłużej, schodząc jak najbliżej dna.

Najmniej interesujące wydaje mi się łowienie pod drugim brzegiem. Napór wody na linkę jest zbyt duży i przynęta zbyt szybko odrywa się ku powierzchni.
Prowadząc muchę powinniśmy pamiętać, by mucha wykonywała jak najwięcej zwrotów i wszelkich, wspomnianych już zawieszeń. One prowokuję ataki troci.

Rzeczą najważniejszą i mającą największy wpływa na skuteczność połowu jest znajomość wody. Muchówka uzbrojona nawet w mój ciężki lead core'owy zestaw jest mniej uniwersalna od spinningu, którym obławiamy zdecydowanie więcej wody. Ten mankament niwelujemy wyłącznie dobrą znajomością rzeki. Powinniśmy znać stanowiska ryb i na nich spędzać jak najwięcej czasu. Ba, należy je obławiać znacznie bardziej dokładnie i precyzyjnie niż robią to z reguły szybcy, spieszący się spinningiści. Chodzi tu o miejsca głębokie - zwary, mocno przegłębione rynny, zwałki. Na wszelkich prostkach łowimy najprościej, to znaczy rzucamy pod przeciwny brzeg i szukamy ryby na całej szerokości nurtu. Ważny jest wtedy pierwszy zwrot muchy i kolejne, już wymuszane przy prowadzeniu zestawu w łuku.

W Polsce wypracowano metodę prowadzenia streamerowego zestawu w idealnie prostej linii. Zacięcie jest tu w zasadzie docięciem ryby. W przypadku troci uważam, że nie jest to konieczne. Troć (podobnie do łososia ) z reguły po ataku robi zwrot. Mucha przesuwa się do nożyczek, a my mamy czas na docięcie ryby co zawsze czynię.

Uważam, że w dyskusjach o sprzęcie jest wiele przesady. Z moich doświadczeń wynika, że lepiej jest łowić wędkami dłuższymi niż krótszymi, bo daje nam to możliwość obłowienia większej powierzchni wody. Osobiście łowię 3 metrową wędką, ale z kijem takim nie ma co ruszać na Parsętę. Po prostu wędką tą nie da się obłowić zakrzaczonych miejsc, których na tej rzece jest zdecydowana większość.

Na koniec prośba i apel. Od wielu już lat nie używam osęki, bo uważam że narzędzie to jest niegodne prawdziwego wędkarza. Doskonale zastępuje je podbierak. Podbierak daje nam jeszcze jedną szansę - możemy wypuścić rybę. Nadchodzi już chyba pora, by wyraźnie i mocno powiedzieć, że połów keltów jest wędkarskim nietaktem. Jesteśmy już chyba ostatnim krajem w Europie, gdzie zimą poławia się trocie (dotyczy to również pstrąga) i w moim przekonaniu jest to zupełnie nie fair wobec tej wspaniałej i kochanej ryby. Dajmy jej szanse na walkę, a jest to możliwe tylko na wiosnę i w lecie, kiedy poszukujemy wchodzącej do rzek silnej, wysrebrzonej - jednym słowem - WSPANIAŁEJ TROCI. 

o mnie
Rocznik 35. Od 65 roku oddany sprawie, czyli muszkarstwu. Przez wiele lat działał sportowo (m.in. zdobywca Grand Prix w 85) i społecznie. Prawdziwy mistrz, nauczyciel i wychowawca wielu muszkarskich pokoleń. Od kilku lat mieszka nad ukochaną Wdą. Przy domu stworzył małą hodowlę wspaniałych pstrągów i lipieni, które każdy może pokarmić z ręki. Wśród wielu osiągnięć również mistrz biegów z wędką. Mimo, że otoczony wciąż młodzieżą, przebija wszystkich w pokonywaniu kilometrów nad wodą. Właściciel firmy Edan - producenta doskonałych przyponów, materiałów i narzędzi do kręcenia much.
Inne artykuły autora

Tags: techniki łowienia

Na Forum
Temat
Odpowiedzi
Przejrzane
Odpowiedź
Odszedł Staszek Rzepka
Przez Marek Kowalski Pt 02 Wrz 2022 12:36 pm Forum Forum ogólne
0
39432
Pt 02 Wrz 2022 12:36 pm Przez Marek Kowalski
Nowy na forum - użytkownicy przedstawiają się
Przez Piotr F So 09 Lip 2022 10:23 pm Forum Forum ogólne
1
12625
So 09 Lip 2022 10:23 pm Przez Sebaruszkiewicz
Soła
Przez Stan Cios Cz 08 Lip 2021 12:54 am Forum Forum ogólne
0
30755
Cz 08 Lip 2021 12:54 am Przez Stan Cios
Rajcza
Przez Stan Cios Wt 23 Mar 2021 2:20 am Forum Forum ogólne
0
30533
Wt 23 Mar 2021 2:20 am Przez Stan Cios
Czy pstrąg jest głodny?
Przez Sebaruszkiewicz Pt 19 Lut 2021 3:00 pm Forum Dyskusje o Artykułach
0
40239
Pt 19 Lut 2021 3:00 pm Przez Sebaruszkiewicz