zwróceniem uwagi na różne warianty zbiegu wykroczeń i przestępstw z ustawy rybackiej z wykroczeniami i przestępstwami przeciwko mieniu oraz przeciwko środowisku.
Będę podziwiany, a efekt psychologiczny jest taki, że część pozostałych wędkarzy nie chcąc być frajerami i czekać, aż im przełowią i wyłowią ryby, zaczyna postępować podobnie.
Obecnie część robót hydrotechnicznych jest współfinansowana ze środków Funduszy Europejskich. Począwszy od 2005 roku Towarzystwo na rzecz Ziemi prowadzi monitoring przedsięwzięć hydrotechnicznych oraz uczestniczy w postępowaniach administracyjnych dotyczących ich realizacji.
Sztuczne bariery zatrzymują transport rumowiska, zmieniając skład osadów rzecznych oraz naturalną erozję rzeki. Bariery mają również wpływ na poziom wód podziemnych w dolinie rzeki.
Priorytety środowiskowe wynikające z Dyrektywy Wodnej.
Niniejsze rozważania dotyczą cieków o charakterze podgórskim i górskim, ponieważ świat zwierzęcy i roślinny z nimi związany jest wyjątkowo mało odporny na wszelkiego rodzaju przedsięwzięcia hydrotechniczne.
Przed II Wojną Światową – woda jeszcze była. Sprzyjał temu system kilkudziesięciu tysięcy małych podpiętrzeń wodnych. Jednak podstawową rolę w retencjonowaniu wody spełniały mokradła, bagniska, starorzecza, „oczka” śródpolne, itp. naturalne rezerwuary wody.
W trakcie studiów rybackich, podczas seminarium z przedmiotu Gospodarka Rzeczna, dr hab. Czesław Grudniewski zadał mi opracowanie tematu „GŁOWACICA”. Pamiętam, że jak mogłem i potrafiłem, to wywiązałem się z tego zadania, zapoznając się z dostępnymi źródłami drukowanymi, w tym wędkarskimi periodykami czechosłowackimi oraz austriackimi, z których wynikało, że głowacica naturalnie występuje w zlewni Dunaju i kiedyś żyła na terenie Polski w jego dopływach: Czarnej Orawie i Czadeczce. To, tak gwoli wstępu.
Tak się akurat złożyło, że do naszego Klubu Pstrągowego „GŁOWACZ” w Elblągu, także o zacięciu muchowym, należy Tomasz „Wujek” Rogalski (*1938), absolwent Wydziału Rybactwa WSR w Olsztynie, chyba już ostatni z czynnych wędkarzy-pstrągarzy, należących kiedyś do ekipy Wojtka Brudzińskiego. W 60./70. latach XX wieku był on związany z Okręgiem PZW we Wrocławiu i zasłynął z tego, że jest prekursorem wprowadzenia do gospodarki pstrągowej tzw. „metody wrocławskiej”, którą podpatrzył w Czechach, skąd przywoził też słynną morelówkę oraz agregaty prądotwórcze użytkowane w PZW. Na łamach „Wiadomości Wędkarskich” zamieścił artykuł, w którym napisał, że w 1952 roku PZW rozpoczął prace nad odbudową pogłowia rzek sudeckich: Nysy Kłodzkiej oraz Bobru wraz z Kwisą. Wychodzi więc na to, że 7 lat wystarczyło, aby przetrzebić silne stada pstrąga potokowego, zastane tu po II Wojnie Światowej.