O wypuszczaniu lub zabijaniu ryb

ryby, metody, sprzęt, recenzje, wydarzenia...
Gość

Postautor: Gość » 08 sty 2003, 10:24

Paweł Ziętecki pisze:Łukasz , po prostu , łowi jelce i je wypuszcza. Nie dla wprawy tylko dla tego , ze lubi łowic na muche. Tak jak inni łowią lipienie i je wypuszczają. W ten sposób zrozumiałem to co napisał.
Paweł


fakt... to jedno i to samo... Ale, czy to zmienia obraz tej "lubości"? zmienia jej "etyczną" kwalifikację?....
Paweł Ziętecki
+50 postów! Jeśli łowi tyle, co gada...
Posty: 73
Rejestracja: 23 lis 2002, 21:41

Postautor: Paweł Ziętecki » 08 sty 2003, 15:08

Anonymous pisze:
Paweł Ziętecki pisze:Łukasz , po prostu , łowi jelce i je wypuszcza. Nie dla wprawy tylko dla tego , ze lubi łowic na muche. Tak jak inni łowią lipienie i je wypuszczają. W ten sposób zrozumiałem to co napisał.
Paweł


fakt... to jedno i to samo... Ale, czy to zmienia obraz tej "lubości"? zmienia jej "etyczną" kwalifikację?....
Marek k84 to Ty?:-)
Mi chodziło o róznicę miedzy " dla wprawy" co bezpodstawnie wg. mnie napisałes a "bo lubi". Etyczna kwalifikacja tych stanów jest rózna.
Paweł
Łukasz Kozub
Ponad 10 postów! Toż to stały bywalec:-)
Posty: 11
Rejestracja: 03 sty 2003, 17:59

Postautor: Łukasz Kozub » 08 sty 2003, 18:05

Dięki Paweł.
Ty jeden mnie dobrze zrozumiałeś.
Łowię te jelce nie dla "treningu" czy dla wprawy, ale ponieważ po prostu lubię łowić na muchę, spedzać czas nad małą rzeczką, obserwować ryby i przyrodę. Tak samo jak wy lubicie łowić pstrągi czy lipienie. W mojej sytuacji mogę wybrać się na pstrągi 2-3 razy w sezonie. Uważam jelce za pełnowartościwą zdobycz. Szanuję je. Dlatego zdecydowałem się łowić je na muchę bo usłyszałem, że to najbardzie "sportowa" i piękna metoda. Poniewż zaś jestem z tą wodą i zrybami związany od najwcześniejszego dzieciństwa to niezdecydowałbym się żadnej zabić. Dlatego wypuszczam jelce. Wypuszczam też złowione przez siebie pstrągi i większość innych ryb. Jeśli iść dalej za tokiem rozumowania niektórych to każdy wędkarz postepuje nieetycznie a przecież wszyscy kochamy nasze hobby, wody i ryby.
Awatar użytkownika
marek_k84
Ponad 25 postów! Ale gaduła :-)
Posty: 40
Rejestracja: 08 sty 2003, 13:35

Postautor: marek_k84 » 09 sty 2003, 06:23

1. Ja :-) - juz się zalogowałem to nie będzie "Gościa" :-)
2. dla mnie "bo lubi" nie jest wystarczającym argumentem. Ale to "DLA MNIE". Zakazane nie jest....
Dla mnie, o ile nie ma w łowieniu elementu (przyznam choćby minimalnego - też wiele ryb wypuszczam, a wymiary mam znacznie wyższe niż urzedowe, limity zaś... niższe) "walki o byt", łowenie przestaje mieć... alibi. Przez szacunek dla ryby nie pozwalam sobie na to by łowić "bo lubię". Łowię bo... lubię, ale i.. chcę pożreć swe trofeum. o ile... jest tego warte... Okazy... hmmm. takowego w zasadzie nie miałem, ale... myślę, że bym... uwolnił. Też przez szacunek i... względy kulinarne...
Okaz, tak jak i "stary wół" smaczny zwykle nie jest, a świadomość, że jest daje dużo radości...
Tyle ja, ale inni, o ile to jest dozwolone (nawet jeśli prawo jest złe) niech robia jak sumienie im podpowiada...
Pozdrawiam Marek
PS. Jeste wśród Was trochę "na krzywy ryj" bo muszkarza to ja nawet w akcji nie widziałem :-))) Wybaczcie...
tomekz
+50 postów! Jeśli łowi tyle, co gada...
Posty: 92
Rejestracja: 05 paź 2002, 12:54

Postautor: tomekz » 09 sty 2003, 08:22

Widziałeś tylko przy stole biesiadnym nie nad wodą. I przy kręceniu much też widziałeś.
Pozdrawiam,
Tomek
Awatar użytkownika
marek_k84
Ponad 25 postów! Ale gaduła :-)
Posty: 40
Rejestracja: 08 sty 2003, 13:35

Postautor: marek_k84 » 09 sty 2003, 08:28

no tak :-)
Paweł Ziętecki
+50 postów! Jeśli łowi tyle, co gada...
Posty: 73
Rejestracja: 23 lis 2002, 21:41

Postautor: Paweł Ziętecki » 09 sty 2003, 11:08

Marek, rozumiem Cię. Kiedyś łowiłem leszcze i płocie na 14 - dniowych wczasach. Po kilku dniach żona powiedziała , że nie bedzie juz jeść ryb. Ja nie jem. Łowiłem jeszcze 2 dni "z wypuszczaniem". Stwierdziłem , że to głupie i przestałem łowic.
Mam ciągły dylemat w tej sprawie. Troche sie sam oszukuję. Działam w niezależnych ocinkach czasowych. Jak łowie to ze mnie łowca na śmierć i życie. Jak złowię ( to już inny byt) to mi ryby żal i chcę , żeby było ich duzo i żeby sie rozmnażały. I tak , mnożąc byty wbrew średniowiecznej zasadzie Orkhama czy Okhama, łowię sobie we wzglednym spokoju ducha. Jak się człowiek troche nie pooszukuje to życie bedzie nie do zniesienia. ;-)))
Ciężko ,w toku ostrych dyskusji na wędkarskich forach,ustalic jakie kto ma poglądy.:-))))) Twoje wydaja się mi bliskie. Na razie bo nie wiadomo co wywiniemy jutro.
Pozdrawiam Paweł
Ps. Spróbuj na muchę.:-)))))
Awatar użytkownika
marek_k84
Ponad 25 postów! Ale gaduła :-)
Posty: 40
Rejestracja: 08 sty 2003, 13:35

Postautor: marek_k84 » 09 sty 2003, 12:29

przyjdzie i na to pora...
:-)
Jarosław Koszarowski

Postautor: Jarosław Koszarowski » 28 sty 2003, 11:29

Chciałbym się wtrącić do tej dyskusji, i napisać kilka zdań w tym temacie, ponieważ sam osobiście ryb nie biorę i jestem za takim podejściem, szczególnie w kontekście rybności niektórych naszych rzek.

A więc, wg mnie wszyscy ci, którzy twierdzą, że jeśli już się rybę złowi, to nie można jej już bardziej męczyć, poprzez wypuszczenie jej do wody (?), chyba nie do końca są świadomi tego co piszą. Ja łowię dla przyjemności, nie dla mięsa, więc po co mam zabierać wszystkie złowione ryby jeśli tylko mają przekroczone np. 30 cm? Po co?! Jeśli dajmy na to, ustalę sobie wymiar ochronny na 35 cm. i będę zabierał wszystkie lipienie oraz pstrągi powyżej tego wymiar, ale dajmy na to w ciągu jednego wyjazdu złowię 10 szt. lipieni o wymiarze od 31 do 34 cm. i je wypuszczę, to znaczy, jestem barbarzyńcą, bo nie ukróciłem ich cierpień waląc je pałą w łeb?. A jeśli np. stosuję zasadę zgodnie z którą zabieram wszystkie złowione "miarki" (zgodnie z obowiązującym wymiarem) i oczywiście w ramach obowiązującego limitu i dajmy na to złowiłem w ciągu danego wyjazdu 15 ryb poniżej wymiaru, np. 28-29,5 cm (co często się przecież zdarza, łowiąc na nimfę w pomorskich rzekach) to czy aby się nie męczyły powinienem je również zabić? Po co jest w takim razie wymiar ochronny, zabijajmy wszystkie ryby? Przypuśćmy również, że nam parę dni wolnego (urlop) i jest rójka jętki majowej, pojechałem na pstrągi i złowiłem i zabiłem komplet w granicach 40 i więcej centymetrów. Następnego dnia jadę znowu i łowię kolejny komplet. Kolejnego dnia to samo, to czy mam zabierać wszystkie ryby w nieskończoność?????!!!!!

Na koniec mały przykład, pewien znany wędkarz z Gdańska, przy swoim domu nad Wdą, posiada stawy, do których przed kilku laty wpuszczał lipienie i pstrągi złowione na muchę we Wdzie i ryby te świetnie się czują do dziś. Po złowieniu i wpuszczeniu do stawu szybko zaczynały żerować. Do tego ładnie przyrastały.

Mam również takie pytanie, czy nikt z was nie miał okazji złowić pstrąga i lipienia który posiadał na pysku zagojone ślady po haczyku lub kotwicy? Czasami, ślady te to brakujący kawałek pyska! Jeśli tak, to czemu ta ryba przeżyła i do tego żerowała? A czy widzieliście np. szczupaka z kotwicą w przełyku i dodatkowym haku w żołądku? Jeśli tak, to czemu jeszcze żył, żerował i wziął np. na błystkę?

Tak więc, na zakończenie napiszę jeszcze raz: ja wypuszczam ryby i jestem jak najbardziej za takim podejściem i nie widzę w tym nic złego - wyłącznie same plusy, pod warunkiem, że umiejętnie się z rybą obchodzi.
Awatar użytkownika
WLW
Ponad 25 postów! Ale gaduła :-)
Posty: 41
Rejestracja: 10 gru 2002, 14:03

Postautor: WLW » 31 sty 2003, 13:27

Oj Marecki, Marecki.Nawet i tu Cie przywiało. Temat w sam raz dla Ciebie. Przy Twoim łowieckim zacięciu Jeśli w sezonie zbierzesz komplet wymiarków to nikt nie będzie miał do Cię pretensji.
A tak w ogóle to miło Cię tu widzieć,czytać i czuć.
Pozdrawiam WŁW
Bo taką nature wędkarską już mamy ,że w d.. bierzemy i nic nie gadamy.

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 28 gości