Co jest, czyżby wszystkich zamurowało?

ryby, metody, sprzęt, recenzje, wydarzenia...
Artur Wysocki
+100 postów! Forumowy Weteran!
Posty: 323
Rejestracja: 02 paź 2002, 12:22

Co jest, czyżby wszystkich zamurowało?

Postautor: Artur Wysocki » 07 sty 2003, 10:53

Nie było mnie parę dni (byłem na trociach) i co widzę tekst Pawła Oględzkiego o ochronie kelta. Aż mną zatrzęsło, to ja przeżywam pierwsze tegoroczne sukcesy i porażki wędkarskie, a tu ktoś mówi, że jestem łowcą dętek. Chwilę poczekałem i przeczytałem tekst jeszcze raz, ochłonąłem i wchodzę na forum, myślę no to chłopcy dają popalić.
I co, no i nic cisza. Wchodzę na flyfishing a tam, aż się gotuje od mniej lub bardziej rozsądnych opini na temat artykułu Pawła Oglęckiego.
Wygłąda ,że wszyscy się boją Łoszewskiego. Powstają najlepsze WĘDKARSKIE MANIFESTY jakie czytałem od lat o tarliskach, o uwalnianiu ryb, w obronie keltów i co, nic, cisza. Wszyscy poszli na lód i włożyli głowy do przerębli.
Cholera jestem trochę wkurzony, samochód mi nie odpalił rano, w Słupsku było - 25 .
Pozdrowienia w Nowym Roku , Artur
Janusz Jabłonowski
+50 postów! Jeśli łowi tyle, co gada...
Posty: 80
Rejestracja: 21 sie 2002, 15:51

Postautor: Janusz Jabłonowski » 07 sty 2003, 17:14

Arturze,
Ostro grasz!
Nie jestem pewien kto ma tak naprawdę pisać? Rozumiem to tak: Ci, co wypuszczają wiedzą, że potrzeba trochę czasu i spokojnego tłumaczenia do namówienia innych do 'C&R profits'. Ci co zabijają wolą najpierw sprawdzić, jak to jest zmieniać przyzwyczajenia (np. taki JJ). A nie piszą, bo nie chcą ujawniać słabości do zabijania ryb.
C&R - to trzeba chyba przemyśleć, wypuścić naprawdę ładną rybę (w dodatku troć!), gdy wokół nie ma akurat kumpla, którego zazdrość zapadnie mi w pamięć. Osobiście nie chce mi się o tym krzyczeć, wolę sprawdzić na sobie, co to znaczy uwolnić srebrną samicę (jeśli się, daj Boże, trafi...). Do zobaczenia nad wodą.
Heja,
Jasiu
Awatar użytkownika
Witek Polakowski
+50 postów! Jeśli łowi tyle, co gada...
Posty: 75
Rejestracja: 16 sie 2002, 23:29

Postautor: Witek Polakowski » 07 sty 2003, 21:31

Ha, nikt nie odpisuje, bo wszyscy łowią trocie, przepraszam... dętki. Właściwie swoje zdanie na ten temat przedstawiłem już na FF, ale skoro znowu poruszono ten temat...
Za oknem mam rzekę, może nie z tej wielkiej trociowej piatki, ale w niej też można złowić troć. Tu nikt nie biega z osęką po brzegu, można łowić cały dzień nie spotykając drugiego wędkarza. Owszem w pierwszych dniach były "tłumy" lecz teraz jest już spokój. Mimo, ze ryb jest tu zdecydowanie mniej niż w innych, bardziej znanych rzekach, to wytrwali wędkarze nie schodzą o kiju. Zawsze z utęsknieniem czekam na pierwsze dni stycznia, może przyniosą one upragnione trofeum ? Tu wszystkie ryby trzeba "wychodzić", pewnie dlatego każda jest powodem dumy. Nie łowie jeziorowych drapieżników i tak naprawdę tylko spotkanie z trocią daje mi szanse na dużą rybę.Według mnie, kelt zrobił już co miał zrobić i jakoś w odróżnieniu od pstrągów i lipieni nie mam wielkich oporów aby go łowić, a nawet zabić.
Łowić w samotności mozna zresztą na wielu innych rzekach czy mniej renomowanych odcinkach. Słupia np. to nie tylko Bydlino czy centrum Słupska, ale również Włynkówko, Charnowo czy górna Słupia. Można tam przecierać szlaki...
Jakoś nie bardzo trafiają do mnie argumenty o genetycznej wyższości keltów... miały po prostu dużo szczęscia przedzierając sie przez liczne kłusownicze i rybackie sieci. W ostatnich latach bowiem troć stała sie typową rybą przemysłową i to lobby rybackie decyduje gdzie i jak zarybiać. Na pewno srebrniaków znacząco nie przybedzie od wypuszczania keltów. Polecam przy okazji dobry artykuł w styczniowym WŚ.
Znam wielu bardzo etycznych wędkarzy łowiących kelty, którzy nie widzą w tym nic zdrożnego. Zresztą ostatnimi laty natura doskonale chroniła kelty, zsyłając ciepłą zimę i dużą wodę...
Jeśli chodzi zaś o Unię, to tak bardzo bym jej nie gloryfikował. Owszem, pewne procedury są tam odpowiednie wypracowane i przestrzegane i to jest szansą dla Polski, nie wszystko zaś jest tam cacy i musimy koniecznie to kopiować.
Czy nie popadamy ostatnio w manię ograniczania wszystkiego i wszystkim ? Nęcenie, żywiec, pięc dorszy, zakazy, nakazy...
Mnie tekst o ochronie kelta trochę zaskoczył. Po raz pierwszy od kilku lat trociowej posuchy zapowiada sie dobry sezon a tu się okazuje, że łowienie keltów jest be. Cóż, trzeba będzie siedzieć w domu i czekać na srebrniaki ;-)
Nie, nie, nie dam sie przekonać. Tym bardziej ze dzisiaj jakaś "dętka" (chyba od Stara;-)) odpłynęła z moim woblerem.
Ciekawi mnie co Ty Artur o tym sądzisz, w końcu nie pierwszy rok łowisz trocie... Napisz coś a nie prowokuj ;-)))
Pozdro-Witek
Paweł Oglęcki
Brawo! Przynajmniej raz już napisał :-)
Posty: 4
Rejestracja: 24 wrz 2002, 16:48

Postautor: Paweł Oglęcki » 08 sty 2003, 17:45

"Kelty miały po prostu więcej szczęścia przedzierając się przez kłusownicze sieci"...Ależ właśnie tak działa dobór naturalny! To nie szczęscie, tylko lepsze przystosowanie do środowiska! Cały wic polega na tym, żeby przywrócić zjawisko homingu w "skundlonych" populacjach pomorskich troci i łowić więcej srebrniaków! Dlatego musimy chronić te ryby, które są w stanie spłynąć do morza! Nie chodzi tu nawet o etyke, ale o normalny inters wędkarza - każdy woli łowić srebrniaki od "dętek". A tak w ogóle pozdrawiam wszystkich trociarzy z forum - sądzę, że z Wami zawsze byłoby się można dogadać i nikt nie zabrałby takich zwłok jak na kontrowersyjnym zdjęciu.

Paweł Oglęcki
Gość

Postautor: Gość » 08 sty 2003, 20:04

No dobrze Wincenty, nie moge tobie odmówić, zwłaszcza po tym podarunku muddlerkowym na Popradzie.
Uwielbiam łowić trocie, uwielbiam się na nie patrzeć i przyzwyczaiłem się z nimi przegrywać. Dlatego .... zgadzam się w zasadzie z Pawłem Oglęckim, że nie powinno się łowić troci potarłowych lub co najmniej je wypuszczać. Jednak gdy przychodzi 1 styczeń i rana jestem nad rzeką to dzieje się ze mną coś dziwnego. Po minucie zapominam, że robie coś zdrożnego i wciskam się w największe krzaczory i posyłając przynęty na pewną zgubę w zaczepy czekam na upragnione branie. Pod wieczór piję zimną kawe z termosu i pakuje wędki do samochodu licząc po cichu, że może następny wyjazd przyniesie większe emocje. Zdarzają się sezony, że łowię jedna troć na kilkanaście pobytów nad rzeką. Bedąc w tym roku nad Parsętą słyszałem o wędkarzu który przez jedenaście lat nie złowił żadnej.
Do czego pije, a mianowicie, że troć zawsze jest zdobyczą i obojętnie jaka by nie była wedkarz się z niej cieszy. Wydaje mi sie, że w tej chwili zabieranie wędkarzom tej radości ( zlapałeś dętkę,smolucha,szkieletora)jest niecelowe.Dlaczego:
- Gdy wędkarze stracą zainteresowanie trociami ( np. zakaz wędkowania do kwietnia) to tymi biednymi rybami nie będzie się zajmował nikt. Urząd Morski, Komisja Łososiowa, Instytuty Rybackie tracą zainteresowanie nimi z chwilą wpłynięcia tarlaków do rzek. Obecnie tylko wędkarze mogą pilnować tarła, zdejmować sieci i udrażniać rzeki.
- Styczeń to martwy sezon dla właścicieli kwater nad morzem. Wędkarze są dla nich światełkiem w tunelu. Nocując w tym roku w Kołobrzegu w porządnym pensjonacie z wszelkimi szykanami płaciłem 25zł za dobę, a właścicielka skakała na jednej nodze wokół wędkarzy, martwiąc się za nich o efekty wędkarskie.
- To, że w Słupsku widuje się sceny jak z średniowiecza to prawda, ale nie jest to żaden powód aby zakazać połowu keltów. Nikt przecierz nie zakarze połowu sumów dlatego, że w Warszawie pod berglem towarzystwo szarpie te ryby na potęgę.
- Czy we wszystkich cywilizowanych krajach nie łowi się keltów, chyba nie dokońca jest to prawda. W Szwecji są rzeki, gdzie sezon zaczyna się zimą ale są i takie jak Morrum gdzie jest to 1 kwiecień. Oglądałem kiedyś film o rozpoczęciu sezonu chyba w Kanadzie, brzegi rzeki skute lodem, muszkarze na troling z łodzi poławiali kelty łososi i bynajmniej ich nie wypuszczali. Swoją drogą byłbym wdzięczny gdyby ktoś jednoznacznie opisał prawa pisane i niepisane regulujące problem połowu ryb potarłowych w ,,cywilizowanym świecie''.
- Kelty znajdują sprzymierzeńca w aurze, często nie ma ich w rzece przed rozpoczęciem sezonu ( kolega chcąc kupić łososia pojechał do rybaka, a ten miał na kutrze w skrzynkach 40 keltów i 2 srebrniaki).Przez ostatnie cztery lata prawie 100% keltów ze Słupi spływało do morza. Na rozpoczęcie sezonu padało parę ryb. Nawet miałem nadzieję, że w następnych latach ryby powracające do rzeki będą miały większe rozmiary, niestety nic takiego nie wystąpiło.
- To nie uczciwi wędkarze poławiający kelty są zagrożeniem dla naszych troci. Zagrożeniem jest brak naturalnego tarła i masowe zarybienia dorosłym smoltem( często w kanałach portowych). Ryby zaczynają chorować, chore wpływają do rzek już z morza. Jeszcze trochę i doczekamy się trociowych brojlerów ze słabą umiejętnością odbywania tarła (chyba ,że do miski). Zagrożeniem jest Park Narodowy do spóły z rybakami przegradzający totalnie rzekę. Zagrożeniem jest towarzystwo hodowlano-profesorskie powiązane ze sobą pępowiną, przez która płynie zatruta krew. Czekam na głos jakiegoś doktora lub docenta który wstanie i powie KRÓL JEST NAGI. Niestety król ma się dobrze i wygląda na to, że będzie odpowiadał jak to król przed Bogiem i historią.
- Na koniec to cieszę się, że powstał ten tekst o keltach i dyskusja się rozwija. Muszę sie ze skruchą przyznć że pomimo tylu argumentów przeciw wypuszczaniu keltów sam paru zwróciłem wolność i chyba będę to robił coraz częściej. Dyskutujmy o tym, ale nie odbierajmy wędkarzom radości ze złowienia dętki..pfu troci.

Aby do lipca i janowej wody

Do widzenia , Artur
tomekz
+50 postów! Jeśli łowi tyle, co gada...
Posty: 92
Rejestracja: 05 paź 2002, 12:54

Postautor: tomekz » 08 sty 2003, 20:30

I chciałbym dodać jedno do całej dyskusji. Proszę nie mieszać C&R z etyką. Jest to metoda gospodarowania na wodzie a nie zasada o wyższej etyce. Mówił zresztą o tym autor artykułu o C&R. A dla mających wątpliwości polecam "piękny " film elektryka. Tu nie ma wątpliwości o co chodzi.
A z artykułem o keltach po prostu się nie zgadzam. Jeśli kogoś razi zdjęcie (lub widok) zakrwawionej ryby, to co on robi wśród wędkarzy. Powinien stosowąc wtedy nie muchy bezzadziorowe tylko bezhakowe. Wtedy byłoby ok i etycznie. Nie dajmy się zwariować.
A w Szwecji (tu przywołanej) łowi się kelty. Proszę zajrzeć chociażby na stronę http://www.morrum.com/ i przejrzeć rejestr zabitych ryb z początku sezonu. To są wszystkie (99%) kelty. Na innych łowiskach jest to samo.
Pozdrawiam,
Tomek
Gość

Postautor: Gość » 09 sty 2003, 10:07

Paweł Oglęcki pisze:"Kelty miały po prostu więcej szczęścia przedzierając się przez kłusownicze sieci"...Ależ właśnie tak działa dobór naturalny! To nie szczęscie, tylko lepsze przystosowanie do środowiska!

Tak, to rzeczywiście element doboru naturalnego. Ale jeśli by wdać sie w akademickie dyskusje, to można by też rozważać czy lepiej przystosowane są ryby które złowiliśmy czy te, które ominęły wędkarskie przynęty...;-)
Dobór naturalny to długi, bardzo długi proces. Aby odniósł skutek muszą z nim współdziałać inne czynniki ewolucyjne. W praktyce nie istnieje już izolacja geograficzna poszczególnych populacji z różnych rzek. Są one wymieszane. Cięzko też mówić o rożnorodności populacji skoro pochodzi ona od jednych rodziców ;-)
Mam też wątpliwości czy tak samo wartościowe są ryby, które zadowoliły sie odbyciem tarła kilka kilometrów od ujścia i te które przepływając kilkadziesiąt kilometrów rzeki pokonały dwie zapory i jezioro...
Nie będę sie dalej wymądrzał bo na zajęciach z genetyki przeważnie czytałem gazety wędkarskie ;-)

Pozdro-Witek
Awatar użytkownika
Tomasz Marcinkiewicz
+50 postów! Jeśli łowi tyle, co gada...
Posty: 59
Rejestracja: 30 sie 2002, 21:10

Postautor: Tomasz Marcinkiewicz » 09 sty 2003, 21:08

tomekz pisze:Jeśli kogoś razi zdjęcie (lub widok) zakrwawionej ryby, to co on robi wśród wędkarzy. Powinien stosowąc wtedy nie muchy bezzadziorowe tylko bezhakowe. Wtedy byłoby ok i etycznie. Nie dajmy się zwariować.

No to miał by wtedy nie lada problem z przeżyciem jednej z piękniejszych chwil, jaką jest hol., Choć musze przyznać, że widziałem i rozmawiałem z wędkarzami hmmm...... łowiącymi na nieuzbrojone sztuczne przynęty J
A jeśli chodzi o to "rażenie kogoś", no tak. My wędkarze jesteśmy do krwi "przyzwyczajeni". Wiemy, że to się może zdarzyć i się zdarza. Ale to wcale nie oznacza, że musimy się z tym obnosić
Zdarza się, że artykuły o tematyce wędkarskiej czytają bądź przeglądają osoby w ogóle nie związane z wędkarstwem. I co..?
Już nawet bez wchodzenia w poziom wrażliwości osobistej, ci ludzie wyrabiają sobie o nas wędkarzach opinie. I jaka ona może być, gdy widzą zdobycz ociekającą krwią ijej oprawcę ?
Później my wędkarze próbujemy szukać wśród tych ludzi pomocy. A oni niestety już gdzieś tam w podświadomości maja o nas wyrobioną opinie I może, dlatego tak wiele spraw o kłusownictwo jest umarzanych.
A przecież jak napisał Fario Można zrobić piękne i nie budzące złych skojarzeń zdjęcie ryby, którą się zabiło. I takimi to właśnie my wędkarze powinniśmy się "reklamować"

Pozdrawiam
TM <")))))><
tomekz
+50 postów! Jeśli łowi tyle, co gada...
Posty: 92
Rejestracja: 05 paź 2002, 12:54

Postautor: tomekz » 10 sty 2003, 07:59

Jeśli chodzi o zdjęcia to się całkowicie z Tobą zgadzam. Chodziło mi o to żeby nie być hipokrytą. Zdjęcie zakrwawionej , wybebeszonej ryby jest po prostu nieładne.
Pozdrawiam,
Tomek
Paweł Oglęcki
Brawo! Przynajmniej raz już napisał :-)
Posty: 4
Rejestracja: 24 wrz 2002, 16:48

Postautor: Paweł Oglęcki » 10 sty 2003, 18:35

Drogi Tomku Z., powołujący się na przykład Morrum: zobacz, od kiedy zaczyna się tam sezon i zastanów dlaczego. Poza tym do tego roku nie wolno było zabierać w kwietniu osobników jednej z płci (no, której?). Wczoraj rozmawiałem z dwoma tuzami łowiącymi na odcinku "ABU-owskim" tej rzeki i otrzymałem zapewnienie, że łowione w kwietniu kelty znacznie różnią sie od styczniowych z naszych rzek. Do tematu wrócę w wiekszym artykule, który popełnię za jakis czas "na spokojnie". Jednoczesnie szczerze dziekuję za każdą opinię, bo daleko mi do przekonania, że jestem wszechwiedzącym ekspertem i wyrocznią. Poza tym też pamiętam emocje podczas holu swojej jedynej troci (5 kg srebrniaka) i mam za sobą niechlubny okres mięsiarski (aboslutnie nie uważam trociarzy za mięsiarzy, ale sami przyznacie, że się zdarzają...)

Pozdrawiam, Paweł Oglęcki.
P.S. Ja też nie znosiłem genetyki, ale było wtedy mniej pism wędkarskich....

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 32 gości