Czytając utyskiwania kolegów na fatalną sytuację na Sole, chciałbym podać tekst z 1934 r. na łamach pisma Kurjer Zachodni , który pozwoli spojrzeć na obecną sytuację z trochę innej perspektywy:
Jeden z wybitnych wędkarzy-sportowców z Zagłębia Dąbrowskiego podaje następujący opis straszliwych stosunków rybackich na Sole. Piękną jest rzeka Soła wraz ze swymi dopływami, a różnorodność ryb szlachetnych w niej zachęca do zaliczenia jej w poczet pereł naszych rzek górskich, prawdziwy łosoś (Soła i Skawa), pstrąg, lipień, sandacz i boleń królują tu wśród wielu innych gatunków białej ryby, pomykając przez prądy i groźne wiry tej kapryśnej rzeki. Wielka różnorodność szlachty rybiej nie idzie jednak, niestety, w parze z jej ilością. Słynna niegdyś z obfitości ryby Soła świeci dziś pustką, a wysiłki towarzystw rybackich, dzierżawiących poszczególne obwody, zmierzające do zaradzenia złu i przywróceniu świetnej tradycji rzeki nie dają niestety pomyślnych rezultatów. Tegoroczny sezon, jakkolwiek pięknie zaczęty, uważać należy za stracony. Piękne okazy łososia i pstrąga, które jakkolwiek skąpo dostarczył emocji sportowcom w maju, zniknęły. Zapał rybacki przygasł, gdyż ciągłe zmiany stanu wody, powodowane częstymi opadami atmosferycznymi, uniemożliwiają w ogóle łowienie wędką. Zanik rybostanu powodują anormalne warunki prawne, panujące na naszych wodach słodkich. Istniejąca bowiem ustawa o rybołówstwie nie jest przestrzegana, a masy strutej ryby, spotykane np. w górnym jej biegu na Wiśle, tej arterii wodnej zasilającej Sołę wędrowną rybą, świadczą smutnie o powadze ustawowego zakazu zanieczyszczania wód.
Zuchwałe kłusownictwo, panujące szczególnie w obwodzie XXI Soły, tj. od ujścia do Nowej Wsi, dzierżawionym przez Towarzystwo Sportu wędkarskiego Zagłębia Dąbrowskiego w Sosnowcu, przekroczyło daleko zwyczajne granice. Sąsiedztwo ośrodków przemysłu odbiorcy drogiej ryby oraz ośrodków miejskich nabywających chętnie, tanio, białą rybę, ze względów rytualnych, zachęcają do ryzyka i występku. Zorganizowane szajki kłusowników, uzbrojone częstokroć, grasują na tym terenie, polując przy pomocy rozmaitych narzędzi na łososia i pstrąga, lub też, wykorzystując specjalną strukturę łożyska-rzeki, niszczą wszelkie żyjątka wodne, w tzw. „dołkach”, przy pomocy materiałów wybuchowych, w celu łatwego zdobycia ryby na targ piątkowy.
Do zawodowców, trudno uchwytnych, należą truciciele, chodzący grupami, niszczący rybę na wielkich przestrzeniach truciem jej systematycznie. Tak np. w okolicy wsi Bielan, przychwycona, po dwu miesięcznych czatach straży rybackiej, szajka trucicieli wyniszczyła rybę na przestrzeni kilku kilometrów. Dalszą odmianą szkodnika są specjaliści od ości, tj. łowców przy pomocy światła i wideł żelaznych, tzw. „widelca“, osadzonych na drzewcu, a operujących w ciemne noce, oraz łowiący podrywką. Inną grupę tworzą fachowcy od „sznurów, zarzucanych skrycie wieczorem na noc. Ilość sznurów, z których każdy zaopatrzony jest w pięć co najmniej haczyków z przynętą, sięga niejednokrotnie stu; jako przynętę używa się najchętniej piskorzy lub małych żabek.
Wymienione typy kłusowników należą do grosistów i zawodowców - do których zbliżonym jest amator łowienia ryb ręką „w czasie kąpieli”. Liczną odmianą szkodników są chłopcy, łowiący rybki „dla zabawy", na żywą muszkę, na pręcikach i tępiący w ten sposób wszelki narybek pstrąga, łososia i lipienia, łakomy właśnie na muchę. Omówienia godnym jest złodziej łososi. Osobnik taki plącze się całymi dniami „niewinnie“ wzdłuż rzeki, wypatrując w wodzie „stojącego” łososia po to, by ugodzić weń ością, zadzierzgnąć nań „oko”, tj. sidło z drutu, lub przestrzelić z łuku, strzałą uwiązaną na sznurku, a w braku tych narzędzi oślepić z procy lub uderzeniem. kamienia. To też żałosny widok przedstawiają łososie, którym udało się przetrwać wiosnę lub czasem lato w tej części Soły. Zabrane z powierzchni wody w maju i czerwcu r. b. przez Towarzystwo Sosnowieckie trzy łososie miały razem jedno zdrowe oko, pozostałe bowiem, nieludzko wybite, gniły. Poza tym wszystkie nosiły ślady okaleczeń. Czwarty łosoś, zauważony z grotem „ości” w grzbiecie, zniknął, skradziony przez kłusowników. O usposobieniu takiego ślepca łososia świadczy wypadek ugryzienia w pierś, kąpiącego się mężczyzny, który widząc, pływającego bezradnie po powierzchni wody ślepca, ujął go. Dalszą poważną przyczyną żarniku ryby w Sole, jest masowe trucie ryb w Wiśle, przez niektóre fabryki górnośląskie, zanieczyszczające Wisłę, bądź jej dopływy, oraz garbarnię w Oświęcimiu, która, nie mając, przez oszczędność, odpowiednich filtrów, i zanieczyszczając, od szeregu lat systematycznie, dzień w dzień, ujście Soły różnymi substancjami żrącymi, trującymi i gnijącymi, utworzyła na przestrzeni przeszło kilkumetrowej cuchnącą zaporę, uniemożliwiającą wejście szlachetnej ryby do Soły. Fakt ten wpływa b. ujemnie na rybostan całej rzeki. Oto bolączki, trapiące naszą piękną rzekę Sołę i miłośników przyrody narodowej, walczących beznadziejnie w obronie naturalnych skarbów ojczystych, do jakich i rzekę Sołę zaliczyć należy. (Cena 1 kg, pstrąga czy łososia ca 6 zł.). Pomijając sentyment sportowców i stronę estetyczną, skuteczna ochrona i racjonalna gospodarka na tej i innych podobnych rzekach, mogłaby przysporzyć wiele dochodów gospodarstwu społecznemu i powinna znaleźć więcej zrozumienia i poparcia.
Soła
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość