Dalej o ciężkim łowieniu troci

ryby, metody, sprzęt, recenzje, wydarzenia...
Janusz Jabłonowski
+50 postów! Jeśli łowi tyle, co gada...
Posty: 80
Rejestracja: 21 sie 2002, 15:51

Dalej o ciężkim łowieniu troci

Postautor: Janusz Jabłonowski » 03 paź 2002, 13:53

Artur,
Chciałbym zmienić trochę temat, ale niedaleko:
Czy będzie to wędka krótka, czy długa przy rzucie rolowanym głowicą (9m) osiąga się doskonałe odległości. EA pisze głównie o łowieniu z leadcorem. Moje doświadczenia z leadcorem są takie, że jest to beznadziejna linka rzutowa (szczególnie do rolki - z powodu niejednolitej masy sznura na dłuższym odcinku, wada konstrukcji loop-to-loop, pisze o tym Jim Teeny), ale doskonały i przede wszystkim TANI sposób sprowadzenia muchy pośród, czasem gęste, zaczepy. Strata nieporównywalna wobec głowicy.
Rozsądek podpowiada, żeby:
1. Stosować długie (ponad 11') wędki do głowicy - i zyskiwać w ten sposób przewagę w trudnych, zakrzaczonych miejscach, gdzie rzuca się tylko rollcastem, a prowokuje ryby na całej szerokości koryta,
2. Na odcinkach odkrytych (np. Zieleniewo alias Sylwestrowa łączka na Parsęcie) wygodniej jest stosować krótki (9'), mocny kij z solidnym kawałkiem leadcoru i wspomnianymi przez Ciebie "spiningowymi rzutami" sięgać daleko w nurt. Mniej męczy się rękę.
Czy to ma sens?
Proszę o uwagi,
Pozdrawiam,
Jasiu
Awatar użytkownika
Artur Banachowski
Ponad 25 postów! Ale gaduła :-)
Posty: 27
Rejestracja: 17 sie 2002, 13:11

Postautor: Artur Banachowski » 03 paź 2002, 18:01

Hej
Od kilku lat staram się łowić pstrągi i trocie, nie w tych miejscach gdzie powinny stać ale w takich gdzie coś mi podpowiada, że danego dnia obławiało je mniej niż 100 spinningistów :) Miejscówki takie mają to do siebie, że jest w nich bardzo mało miejsca. W tych warunkach można zapomnieć o rzutach głowicą 550 greynową, o długości 9 m. Przynętę można za to zatopić przy użyciu 3 m leadcoru 0,8 lub 0,9. Masa takiego zestawu jest mocno skupiona na małym kawałku dzięki czemu można go zatopić nawet w bardzo małym kwadracie i można się nim posługiwać w ekstremalnie trudnych warunkach. Ustrojstwo takie ma jeszcze jedną zaletę. Przy długości 3 m bardzo łatwo jest je wymienić na lżejsze lub cięższe. Gama leadcorów możliwych do wykorzystania jest przy tym bardzo duża. W ten sposób można indywidualnie potraktować różne miejscówki. Nie oznacza to bynajmniej, że jestem fanem łowienia leadcorem. Traktuję to raczej jako wymóg sytuacji. Użycie takiego zestawu podyktowane jest bardziej małą ilością miejsca na zatopienie linki, niż dystansem jaki chcemy osiągnąć. Podczas rzutów leadcorem zastanawiam się często, czy łowię jeszcze muchówką. Jednak możliwości poprowadzenia w wodzie zestawu są już jak najbardziej typowe dla metody muchowej. Obławianie szerszych , otwartych miejscówek rezerwuję dla głowicy lub linek Teeny. Jednak tym sposobem często staję przed dylematem. Przyjemnie czy skutecznie?


Pozdrówka
Artur
Awatar użytkownika
Michał Sopiński
Ponad 10 postów! Toż to stały bywalec:-)
Posty: 18
Rejestracja: 03 paź 2002, 10:29

Re: Trociowy sprzęt i technika rzutu

Postautor: Michał Sopiński » 04 paź 2002, 10:48

Janusz Jabłonowski pisze:... Rozsądek podpowiada, żeby:
1. Stosować długie (ponad 11') wędki do głowicy - i zyskiwać w ten sposób przewagę w trudnych, zakrzaczonych miejscach, gdzie rzuca się tylko rollcastem, a prowokuje ryby na całej szerokości koryta,
2. Na odcinkach odkrytych (np. Zieleniewo alias Sylwestrowa łączka na Parsęcie) wygodniej jest stosować krótki (9'), mocny kij z solidnym kawałkiem leadcoru i wspomnianymi przez Ciebie "spiningowymi rzutami" sięgać daleko w nurt. Mniej męczy się rękę.
Czy to ma sens?
Proszę o uwagi...


W zeszłym roku pierwszy raz wziąłem do ręki łososiowy kij i od razu zakochałem się w ciężkim muchowaniu. Z moich skromnych obserwacji wynika, że dobór sprzętu do łowienia troci w Polsce wymaga przezwyciężenia dwóch trudności:
1. zazwyczaj zakrzaczonych brzegów (problemy z zarzucaniem),
2. dodatrcia do ryb w dość głębokich wodach (konieczność głębokiego prowadzenia).
W tych warunkach trudno mówić o specyficznej w muchowaniu finezji, oglądanej na filmach z Irlandii czy Quebec'u. Łowienie spey'em raczej w tych warunkach wyklucza dotarcie z muchą do dna. Jak już wspominało kilka osób konieczna jest dość mało muchowa forma spinningu, przy użyciu głowic rzutowych. Ale taki zestaw daje największe szanse na brania. Jak dotąd łowiłem w Drwęcy, Redze, Parsęcie. Wszystkie te rzeki kapitalnie nadają się do zastosowania głowic (ew. leadcore) wraz z długim kijem (stosuję sztywniejszą 14-stkę w klasie AFTMA 9, choć żałuję, że nie kupiłem #10). Co do samej techniki rzutu, zastosowanie 'underhandu' pozwala na dalekie, prostopadłe rzuty pod drugi brzeg, nawet ze ścianą krzaków za plecami. Odpowiednio dobrana głowica sprowadza muchy do dna. Natomiast hol srebrniaka na 14' kiju przyprawić może o niekontrolowany orgazm.

Pozdrawiam,
Michał

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 21 gości