Jacek Płachecki pisze:
Paweł, sam fakt Twojego niezadowolenia, oraz rozmowy z wielu mi napotkanymi nad wodą wędkarzami świadczą, że się nie mylę.Kłopot polega na tym, że nikt nie ma realnego pomysłu na dokonywanie zmian.Do tego stoimy wszyscy w biernym oczekiwaniu na zbawienie, nie siegając nawet po dobre wzorce. Zdając się na wielkie doświadczenie Naszych wędkarskich Autorytetów, chciałem usłyszeć ich poglądy. Jak wyobrażają sobie przyszłość polskiego wędkarstwa.Co Nam w tej materii mogą powiedzieć obecni Prezesi PZW ? No właśnie, dlaczego unikają konfrontacji z internautami ? Panowie, podzielcie sie swoimi przemyśleniami. Jest wiele niedomówień, skąd rodzą się potem różne, czasem niesprawiedliwe domysły.Dlatego należy wykorzystywać każdą szansę,by to zmieniać.Internet jest jakby do tego stworzony.Musimy sobie uświadomić, że PZW na najblizsze 15 lat wygrał większość konkursów na gosodarowanie wodami.Mało tego , jesteśmy członkami tego stowarzyszenia i tylko od Naszych chęci dokonywania zmian, wszystko kiedyś będzie zależeć.Panowie, kiedyś ten koszmarny sen , pełen nadętych działaczy ,musi się skończyć.Zegar tyka ;-)
Pozdrawiam
Jacku, Koledzy,
Moje artykuły, komentarze, dyskusje, wystąpienia publiczne, plany i zamierzenia biorą się z głebokiej, opartej na wielkim materiale refleksji na temat najlepszego modelu wędkarstwa w obecnym czasie. Rozważałem wiele modeli zorganizowania wędkarstwa w róznych częściach świata, nowiczesne trendy dominujące w wędkarstwie światowym i w jego otoczeniu.
Doszedłem do wniosku, że model oparty na zagospodarowaniu wynikajacycm z koncepcji zrównoważonego zarządzania zasobami jest najlepszy. Niektóre z podstaw tej koncepcji zawarłem w artykułach publikowanych na tym portalu.
Zastanawiałem się też nad możłiwościami zmiany organizacji wędkarstwa i oparcia go o inne zasady niż obecne, przy zachowaniu potencjalnej zdolności środowiska wędakrzy na sprawy dotyczące nas samych na poziomie krajowym i międzynarodowym. Różne modele są możliwe, a róznorodnośc jest tu jak najbardziej pożądana.
Natomiast patrząc na realia, w postaci publicznej własności wód, braku chęci i możliwości ze strony służb państwowych zajęcia się gospodarowaniem tym majątkiem narodowym, a nawet, powiedziałbym, niestosowności, w naszych warunkach, takiego rozwiązania. (łowiska państwowe)
W postaci braku kapitału na długoterminowe inwestycje w tak niepewny interes jak łowiska wędkarskie (najlepiej wiedzą to ci, którzy je prowadzą). (łowiska prywatne)
W postaci umiarkowanych zdolności naszych w organizowaniu się społecznym. (łowiska i towarzystwa)
W postaci małej zasobności kieszeni wędkarskich.
W postaci znanego, powszechnego stosunku do indywidualnej, CUDZEJ własności.
W postaci stopnia naruszenia równowagi środowiska "naturalnego" w Polsce.
Uwzględniając ukryte rezerwy, możliwe do uwolnienia, jakie pozostają w środowisku ludzi podzielających jedną pasję, wyrażane wielokrotnie w dyskusjach i oczekiwaniach, a także w działaniach licznych grup wędkarzy.
Uwzględniając potencjał majątku wspólnego wędkarzy zgromadzonego na przestrzeni lat.
Uwzględniając to, że podobny potencjał materialny wymagałby budowania w inny sposób przez również wiele lat.
Uważam, że największy pożytek będzie ze skoordynowanych działań na rzecz aktywności rozsądnych ludzi, zdolnych do wspólpracy ze sobą i z innymi, zaangażowanych w to, co robią, dokładających po cząstce wkładu w to, co będzie końcowym efektem. Sądzę, że lepszym jest budowanie wewnątrz tej organizacji, która jest, wykorzystując jej najlepsze zasoby i dokonania, usprawniając jej funkcjonowanie, sposób i przesłanki do działania,w oparciu o racjonalne zarządzanie, pozbawione ideologii i naleciałości dawnych, przebrzmiałych, niefortunnych pomysłów. Z jednoczesnym pamiętaniem o wszystkich wędkarzach. Bez tendencji zmierzających do wykluczania w oparciu o warunki materialne. Z drugiej strony przy pełnym uznaniu dla zasad racjonalnej gospodarki na łowiskach.
Większość z poglądów na funkcjonowanie racjonalnej gospodarki wędkarskiej zawarłem w poszczególnych punktach "petycji" dostępnej z łącza umocowanego na górze Forum.
Uważam, że stowarzyszeniowy model wędkarstwa jest w naszych warunkach najbardziej racjonalnym rozwiązaniem, uwzględniającym interesy wedkarzy jako indywidualnych hobbystów i środowiska wędkarskiego jako całości.
Konieczne zmiany w funkcjonowaniu stowarzyszenia są możliwe do przeprowadzenia w oparciu o istniejące uregulowania wewnątrz PZW jak i w obecnym otoczeniu prawnym. Wymagają jednak pozbycia się uprzedzeń, lęków, przekonania o niemożności, a także rozpowszechniania wiedzy i wykazywania woli dokonania zmian w sposób legalny i ewolucyjny.
Przykład na funkcjonowanie demokratycznych reguł dotyczących wyborów zacytowałem powyżej.
Stowarzyszeniowy model nie wyklucza oczywiście wkładu finansowego zamiast wkładu pracy. To równiez jest przewidziane w dokumentach PZW - Walne Zgromadzenie koła może nałożyć na członków wymagania dotyczące wkładu pracy albo ekwiwalentu pieniężnego. To jeden z mechanizmów niewykorzystywanych w PZW.
Koła mozna zreorganizować przez stworzenie (założenie) kół zajmujących sie konkretnymi dziedzinami wędkarstwa lub łowiskami o określonym profilu, podobnymi do klubow lub towarzystw, działających na rzecz wspólnego zagospdoarowania wszystkich wód użytkowanych czy posiadanych przez PZW. Możłiwe jest też tworzenie klubów, których dokonania często przyprawiają o zawrót glowy (chocby znane wszystkim "Trzy Rzeki" i "Dolina Łeby")
Wewnątrz organizacji, funkcjonującej organizacji, złożonej z aktywnych ludzi, twórczy rozwój może następować w oparciu o dobrze zorganizowaną konkurencję wewnętrzną i twórczy ferment intelektualny wynikający z niej. Ta konkurencja, poza ewidentnie bezsensownymi przykładami, już się odbywa, zwłaszcza na wodach pstrągowych i w działalności hodowlanej.
Przypadkiem zupełnie rozwinęła się krótka dyskusja na temat stowarzyszeniowego modelu wędkarstwa, zawiązana wokół dokonań naszych wspaniałych Kolegów.
http://www.fishing.pl/artykuly/srodowisko/zabili_bobr/liste_glupcow_zaczalbym
Podobnie trzeźwy głos rozsądku dobrze rokujący na przyszłość w odpowiedzi na bezradną agresję.
http://www.fishing.pl/artykuly/rybim_okiem/poslanie_do_delegatow_na_zjazd_pzw/popieram_ale_do_jasnej_cholery/hubert
Jest wiele dróg dochodzenia do sensowności i normalności. Tylko nie można czekać az ona sama przyjdzie. W naszych rękach i głowach jest klucz do sukcesu. I w naszej aktywności.
Chętnie dałbym się przekonać do innego (innych) całościowych koncepcji, opartych na realistycznych przesłankach i dających przewidywalne efekty w dającej się przewidzeic przyszłości, wynikających z realnych oczekiwań bez mrzonek o zmianach w Konstytucji RP czy wielkiej rekonstrukcji Ustaw. I w oparciu o istniejące i dostępne środki.
Pozdrawiam serdecznie
Jerzy Kowalski