• 1
  • 2
  • 3

Wysoczyzna Elbląska – ginąca kraina ryb łososiowaty

Środowisko wodne od około 1983 roku gwałtownie zaczęło się zmieniać. W tempie przyśpieszonym doszło do degradacji wód, w tym naszych ukochanych cieków krainy ryb łososiowatych. Człowiek w skutek swojej bezmyślności w końcu przebrał miarkę.

        Początek 70. lat XX wieku, to czas odkrywania niewielkich rzeczek wysoczańskich, gdzie z powodzeniem łowiłem pstrągi potokowe i tęczowe. Teraz siedzę w porcie w Tolkmicku i łowię płocie. Też przyjemnie. Mam jednak świadomość, że około 200 metrów ode mnie wpływa do Zalewu Wiślanego potok Stradanka (niem. Mühlen Bach b. Tolkemit, Tolkemiter Bach). Lokalnie rzeczka legenda, która spływa z Wysoczyzny Elbląskiej - obszaru poprzecinanego siecią mrocznych jarów i parowów. Przez kilkadziesiąt lat gromadziłem różne informacje, o tym przepięknym zakątku północnej Polski. Na przedprożu starości (Skandynawii też), wszystko zaczyna układać się w jeden ciąg zazębiających się zdarzeń i sytuacji.

        

W Tolkmicku dożywają swoich lat „łowcy”, którzy w 50. i 60. latach pod progami wodnymi wyciągali „na rękę” niewielkie pstrągi potokowe, a za pomocą rozmaitych narzędzi tłukli trocie wstępujące do Stradanki na tarło. Wspominam epizod, kiedy w klasie maturalnej pojechaliśmy w okolice Pogrodzia uprzątnąć teren po wyrębie lasu. Obok w głębokim wąwozie płynęła przy-źródłowa Stradanka. Jej bieg tworzyły głębsze „kałuże” poprzedzielane kamiennymi rafkami, po których ciurkała woda. W każdym z zagłębień koryta bytowały pstrążki. Na nasz widok w panice miotały się po swoich klatkach, ażeby w końcu wbić się w przybrzeżne korzenie drzew. Moja wędkarska przygoda ze Stradanką rozpoczęła się w 2 połowie 70 lat. Podczas nielicznych, autobusowych wyjazdów do Tolkmicka, złowiłem kilka wymiarowych potokowców. W 1985 roku rozpocząłem pracę w MZGR-W PZW w Gdańsku. Z Andrzejem Sobieszczańskim i Zygmuntem Sieradzanem, także zatrudnionymi w Gdańsku na stanowiskach ichtiologów, udałem się powyżej Tolkmicka na odłowy kontrolne. Przy pomocy agregatu prądotwórczego złowiliśmy setki ryb. Z każdego zagłębienia wypływały dziesiątki ślizów (w tym gigantów), po kilka minogów strumieniowych oraz pstrągów potokowych. Nawet złowiliśmy parę niewielkich węgorzy. Żaden z pstrągów nie miał wymiaru. Tłumaczyłem to spadkiem poziomu wody w potoku, w porównaniu z okresem, kiedy po raz pierwszy przyglądnąłem się Stradance okiem wędkarskim. To był już ten okres po 1983 roku. Pomimo, iż niewielka Stradanka dostarczała już wodę do zbiornika miejskiego, to dodatkowo wydano pozwolenie wodnoprawne na nawodnienie stawów, wykopanych na rogatkach Tolkmicka.  Kiedy w 1992 roku rozpadała się moja firma, ze stosu papierzysk przygotowanych do wywiezienia na makulaturę ocaliłem zeszyt zapisany zielonym atramentem. Okazało się, że jego autorem był Franciszek Chrzanowski, także ichtiolog z Gdańska (jego osoba została opisana w jednym z poprzednich artykułów). W pionierskich, powojennych latach, przeszedł on cały bieg Stradanki, dokonując inwentaryzacji ichtiologicznej. Więc, nie byłem tu pierwszy!

Mapa Stradanki

          Patrzę na spławik. Zgodnie z rytmem fal, unosi się i opada. Co rusz zerkam jednak na przeciwległą stronę basenu portowego w Tolkmicku, chcąc przywołać obraz mojego ojca Andrzeja, który w 40. i 50. latach żeglował po rozległych wodach Zalewu Wiślanego. Twierdził, że dobrym miejscem do połowu wędkarskiego troci była okolica tzw. Zielonej Latarni, zlokalizowanej na końcu kamiennej ostrogi w miejscu, gdzie rzeka Elbląg wpływa do Zalewu Wiślanego. Ojciec był autorem klimatycznej widokówki wydanej przez Biuro Wydawnicze „Ruch”, przedstawiającej żeglarzy w porcie tolkmickim. Być może jego kolegów?

Port w Tolkmicku lata 50. XX wieku

Na pewno znajomym mojego ojca był Andrzej Malicki, który ukończył Wydział Rybactwa Śródlądowego w Olsztynie. Na tym samym kierunku miałem przyjemność studiować 30 lat później. Pan Malicki w 1959 roku na obrzeżu Zalewu Wiślanego wytypował miejsce pod hodowlę pstrąga tęczowego. Była to łąka położona na 6 + 300 km potoku Kamienna lub Kamienica, (niem. Steinorter Bach, Stein Bach), który podobnie jak Stradanka wchodzi w skład zlewni Przymorza Bałtyckiego. Ponieważ działka pod stawy należała do Pawła Dejnickiego, została Malickiemu wydzierżawiona. Inwestor zlecił mgr inż. Marianowi Walawenderowi wykonanie projektu stawów i w 1960 roku uzyskał na 10 lat pozwolenie wodnoprawne. Wraz z Dejnickim gospodarował na stawach, jednak w 1968 roku wymówiono mu dzierżawę i od tego czasu, to właściciel działki stał się jedynym użytkownikiem gospodarstwa pstrągowego. W końcu i ja trafiłem i na Kamienną. Głównie łowiłem tam zbiegłe z hodowli tęczaki, ale trafiały się też potokowce.

          Przypadkowo natknąłem się na artykuł Andrzeja Malickiego p.t., O tarle troci Zalewu Wiślanego (Wiadomości Wędkarskie, 6, 1963, s. 15). Autor pisał, że jesienią w Zalewie Wiślanym pojawia się spore stado troci wędrownej, która odbywa tarło w kilku rzeczkach wpadających do Zalewu. Były to osobniki smukłe i wydłużone, o średnim ciężarze 1,5 – 2,0 kg. Twierdził, że w ostatnich latach przeciętny ciężar wstępujących ryb wzrósł do około 3,0 kg, co wiązał z intensywnym zarybianiem dorzecza Zalewu w latach 1953-1960 palczakami i smoltami troci. Przy czym, część ikry sprowadzano z Redy oraz rzek Pomorza Zachodniego.

Ale i tu nie zabrakło eksperymentalnego zarybienia Zalewu wdzydzką trocią jeziorową. Najlepsze tarliska naturalne znajdowały się w Baudzie i Narusie. Głównie przy ujściach tych rzeczek odławiano tarlaki troci dla pozyskania ikry. Jednak niewielkie ilości troci wchodziły też na tarło do pozostałych dopływów Zalewu Wiślanego. Od 1 maja 1954 roku do 7 kwietnia 1973 roku istniał w Janówku k/Tolkmicka Doświadczalny Ośrodek Zarybieniowy Morskiego Instytutu Rybackiego, gdzie prowadzono hodowlę ikry ryb łososiowatych, sandacza i szczupaka. Ośrodek ten zasilała Kadyńska Struga lub Grabianka (niem. Mühlen Bach b. Cadinen). Do tego, na potoku Suchacz leżały stawy byłego ośrodka trociowego spółdzielni „Pokój”, a w stawie utworzonym na potoku Jagodzinka (niem. Wogenapper Beek, Wogenap Bach), także hodowane były smolty troci. W omawianym okresie materiał zarybieniowy troci wpuszczany był głównie w dorzeczu Baudy i Narusy; raz tylko zarybiono dorzecze Pasłęki (poniżej spiętrzenia w Braniewie) i dwa razy Stradankę.

iso 8859 2Suchacz20stawy20pstrB1gowe

A, gdzie, tu akcent muchowy, zapyta uważny czytelnik. Otóż, w styczniu 2010 roku do Klubu Pstrągowego „GŁOWACZ” w Elblągu wstąpił Marcin Piaskowski, młody lekarz weterynarii. Zapowiadał się na dobrego muszkarza. Już w sierpniu 2011 roku zwyciężył, podczas XIII Muchowych Mistrzostw Okręgu Elbląskiego. Ponieważ zaczął specjalizować się w połowach ryb jeziorowych na sztuczną muszkę, zaproponowałem mu wspólną wyprawę nad Zalew Wiślany. Marcin nie zawiódł. Łowiąc z Belly Boata, pomiędzy Tolkmickiem a Świętym Kamieniem, złowił dwa wymiarowe sandacze. Odszedł niestety z naszego Klubu, ponieważ pochłonęło go strzelectwo czarnoprochowe.

http://www.pzwkolopaslek.pl/index.php/2015-12-05-07-44-57/klub-glowacz/228-kacik_muchowy.html

http://www.pzwkolopaslek.pl/index.php/2015-12-05-07-44-57/klub-glowacz/319-kcik-muchowy.html

http://www.pzwkolopaslek.pl/index.php/2015-12-05-07-44-57/klub-glowacz/322-muszkarstwo-jeziorowe.html

Odbyłem niedawno sentymentalną wycieczkę po kilku potokach wpływających bezpośrednio do Zalewu Wiślanego, tj.: Danówce, Dąbrówce, Jagodzince, Kamiennej, Potoku Suchacz, Gliniczce, Kadyńskiej Strudze, Stradance i Narusie. W większości z tych potoków łowiłem kiedyś pstrągi. Teraz, to okresowo przysychające strugi. Łza się w oku kręci.

 

Autor: Robert Kostecki

o mnie
Inne artykuły autora