• 1
  • 2
  • 3

Nasi partnerzy

Posłanie Fair Fly

 

Moim celem jest wprowadzenie zasad C&R według pozytywnego znaczenia zasady, „co nie jest zabronione jest dozwolone”. Nikt nie zabrania nam stosowania tych zasad ani propagowania ich wartości dla przyszłości naszych wód. Niech staną się codziennym wzorem zachowania dla wszystkich wędkarzy, a w końcu zostaną skodyfikowane i wprowadzone bez sprzeciwów jako wymagane dobrym obyczajem (i regulaminem) postępowanie z rybami, które łowione i uwalniane muszą mieć jak największą szansę na dalsze życie.
Mój ostatnio opublikowany materiał dotyczył skróconej wersji zasad skutecznego (tj. pozwalającego na ich przeżycie) wypuszczania ryb. Niezwykle optymistyczne było zainteresowanie tym materiałem, podobnie jak wcześniejszymi, obszernymi artykułami o C&R, które obejrzało setki internautów odwiedzających NaMuche.pl.

jkow06 01
Chciałbym zwrócić uwagę wszystkich, którym leży na sercu przyszłość wędkarstwa muchowego w naszym pięknym kraju na znaczenie stosowania tych zasad do codziennie praktykowanego C&R w odniesieniu do ryb niewymiarowych lub będących w okresie ochronnym.
Szczególnie teraz, jesienią, kiedy pstrągi łapczywie rzucają się na wszystko, co przypomina pokarm, a wymiarowe lipienie zostały skutecznie wytępione podczas legalnej eksterminacji rozpoczętej w czerwcu. Większość wód oferuje w obecnym czasie niebywałą przewagę „krótkich” ryb nad wymiarowymi, co doprowadza niejednego, zagorzałego miłośnika rybiego mięsa do „szewskiej pasji”. Codziennością nad naszymi wodami jest brutalne obchodzenie się ze złowionymi rybami, szczególnie tymi, które zawiodły oczekiwania łowców i nie nadają się do zabrania ze sobą. Wiele takich ryb jest zgniatanych w rękach lub pod pachami „wędkarzy”, którzy dosłownie wyrywają haczyki z pysków lipieniowego i pstrągowego drobiazgu i odrzucają zmaltretowane ryby daleko od siebie, aby nie przeszkadzały w polowaniu na „okazy”. Wiele ryb jest brutalnie holowanych, strząsanych lub zrywanych w powietrzu z haczyka, obijanych o kamienie i skały, oblepionych piaskiem i wodorostami.
Nie jest moim celem malowanie czarnego obrazu postępowania z rybami przez naszych „kolegów”, ale wraz z popularyzacją muszkarstwa w ostatnich czasach takie obrazki są codziennością myślę, że dostępną szerszemu doświadczeniu.

Traktowanie ryb niewymiarowych i chronionych rodzi bezpośrednie skutki dla jakości łowienia w następnych sezonach. Jeżeli przez niewłaściwe postępowanie zniszczona zostanie istotna część stada ryb, które żyły już w rzece przez rok lub dwa nie będą one mogły urosnąć następny rok lub dwa lata do przekroczenia wymiaru ochronnego. I nie będzie miało znaczenia ile setek tysięcy czy milionów złotych „wrzucimy” w postaci narybku czy wylęgu do wód – końcowy efekt będzie mizerny, jak opisywany w tegorocznych lamentach obwiniających niemal wyłącznie zarządzających wodami o niewłaściwe gospodarowanie.
C&R jest metodą służącą ochronie tej części populacji, która ma zapewnić warunki do wędkowania w przyszłości. My, wędkujący w Polsce, umówiliśmy się, że chronimy ryby poniżej pewnych rozmiarów oraz te, które są w okresie odbywania tarła. Skoro tak się umówiliśmy to wypełniajmy tę umowę skutecznie. Nie łówmy krótkich ryb, a jeżeli już, przypadkiem, trafią na naszą muchę dajmy im przeżyć.

DLATEGO WZYWAM WAS DO PODJĘCIA POSŁANIA FAIR FLY

  • Dyskutujcie problemy właściwego postępowania z rybami chronionymi w Waszym środowisku, z Waszymi Kolegami.
  • Wzmacniajcie zrozumienie C&R u już przekonanych, przekonujcie niepewnych, podejmujcie próby perswazji nawet wobec zdecydowanie przeciwnych.
  • Organizujcie spotkania i szkolenia na temat C&R w Waszych kołach i klubach.
  • Wprowadzajcie w zasady C&R nowych członków.


Nie zrażajcie się niepowodzeniami – wyciągajcie z nich wnioski na przyszłość, co do sposobów skutecznego przekonywania. Nie unikajcie tych tematów. Tylko traktując je śmiertelnie poważnie możemy dojść do pożądanych rezultatów.
Fly fishing is not a matter of death and life – it’s much more serious than that (Wędkarstwo muchowe nie jest kwestią życia i śmierci – jest o wiele poważniejszą sprawą).
Jeżeli widzicie niewłaściwe postępowanie innych wędkarzy podejmijcie próbę spokojnej, kulturalnej rozmowy. Nie krytykujcie ich samych. Nie stwarzajcie przekonania o moralnej lub jakiejkolwiek wyższości wędkowania z wypuszczaniem wymiarowych ryb nad zabieraniem złowionych ryb zgodnie z zasadami. Pamiętajcie, że C&R to tylko (lub aż) narzędzie służące jak najlepszemu prowadzeniu łowiska i zabezpieczeniu przyszłości żyjącego w nim stada ryb lub ich dzikiej populacji.
Kierujcie rozmowę na przekazanie pozytywnego wzorca. Zaczynajcie od efektów właściwego holowania ryby oraz odpowiedniego jej odhaczania i wypuszczania (najlepiej bez dotykania jej), na koniec zostawiając potencjalnie wywołujące opór sprawy jak haczyki bezzadziorowe itp.
W załączeniu do tego materiału znajdziecie plik *.pdf zawierający gotowe do wydrukowania, kieszonkowe wersje ulotki zawierającej zbiór zasad C&R. Proszę Was o wydrukowanie kopii tego pliku w takiej ilości jaka może być przekazana Waszym rozmówcom. Mam nadzieję, że ten materiał pomoże Wam w uzyskaniu powodzenia całej akcji. Jeżeli potrzeba – rozpowszechniajcie pełną wersję mojego artykułu przedstawiającego szczegółowe uzasadnienie stosowania zasad C&R.

Do pobrania ulotka icon pdf, 100 KB)

Liczę na Was i Wasze poparcie dla tej propozycji. Życzę Wam wielu sukcesów w ratowaniu przyszłości naszej pasji wędkarskiej. Mam nadzieję, że z Waszym aktywnym udziałem zasady C&R zostaną szybko „kupione” przez wędkarzy w Polsce.
Nie planuję żadnej sprawozdawczości związanej z tą akcją. Najlepszym miernikiem jej skuteczności będzie powszechny nad naszymi wodami widok dobrego traktowania wypuszczanych ryb przez wędkarzy.

Jak zapewne niektórzy z Was zauważyli – w moim pierwszym artykule o C&R zawarłem uwagi na temat źródeł prawa. Teraz kilka słów rozwinięcia tego zagadnienia.
Rozpowszechnione u nas rozumienie prawa, słyszane na wszystkich szczeblach stanowiących i stosujących jego przepisy (od stowarzyszeń jak PZW do parlamentu), zawiera się w przekonaniu, że ogłoszenie przepisu i policyjne, represyjne kontrolowanie jego przestrzegania przez odpowiednie służby zapewnią pożądaną zmianę postępowania w społeczeństwie. Nic bardziej mylnego. Jest to wzorzec wzięty żywcem z rewolucyjnej metody rządzenia przy pomocy dekretów, znany co najmniej od czasu Rewolucji Francuskiej. Naturalną reakcją na takie działanie, nawet wśród ludzi skłonnych do pozytywnych zachowań społecznych, jest przekora i opór wobec dyktatury. Dotyczy to również działań rozsądnych, sprawdzonych w innych warunkach i w innych miejscach.
Opierając się na tej tradycji stanowienia prawa mógłbym zwrócić się do ZG PZW z wnioskiem o zatwierdzenie zestawu zasad C&R jako załącznika do Regulaminu, opisującego wymagane postępowanie z wypuszczanymi rybami. Jest to rozsądny, korzystny, dobrze uzasadniony i udokumentowany zbiór zasad – załóżmy, że zostałby zatwierdzony i…. z góry można przewidzieć efekty takiego sposobu jego wprowadzenia i stosunek wszystkich zainteresowanych do narzuconych przepisów.
Nie zamierzam tak robić, bo uważam, że lepiej poczekać rok, dwa, trzy, może nawet pięć (kropla drąży skałę) na zaakceptowanie tych zasad przez wędkarzy i wprowadzić je w sensowny sposób niż spalić ten pomysł na następne 10-15 lat, jak stało się z wprowadzaną kiedyś przeze mnie ewidencją połowów – też ważnym narzędziem służącym zarządzaniu zasobami łowisk.
Nie ukrywam, że z zadowoleniem przyjąłbym formalne obowiązywanie zasad C&R w Polsce, przynajmniej w odniesieniu do obecnie chronionej części populacji ryb, a docelowo rozciągniętych na najbardziej wartościową, reprodukcyjną część populacji.

Demokratyczne stanowienie prawa polega na mądrym stosowaniu zasady, „co nie jest zabronione (prawem) jest dozwolone”. Kilka słów wyjaśnienia tego, skądinąd obdarzonego popularnością, stwierdzenia. Ma ono dwa znaczenia. Jedno – pozytywne dla demokratycznego porządku prawnego, drugie – negatywne, niestety bardziej u nas znane, usprawiedliwiające czyny przestępcze, rujnujące społeczny porządek prawny i hierarchię wartości.
Nie jest możliwe opisanie prawem każdego, najdrobniejszego ludzkiego zachowania. Większość naszych działań jest regulowanych dobrym obyczajem, poczuciem lojalności i wzajemności wobec innych, zasadą stosowności i umiarkowania. Zachowania oparte na tych, uniwersalnych podstawach są akceptowane społecznie, a ludzie używający „zdrowego rozsądku” i dobrych obyczajów zyskują szacunek i uznanie (choć w naszym, cynicznym i wyrachowanym społeczeństwie są często określani mianem „frajerów”). Naruszający prawo i obyczaj są postrzegani negatywnie, chociaż w naszej rzeczywistości zbyt łatwo usprawiedliwiani, a w stosunku do ich zachowań używa się różnych enigmatycznych określeń „zmiękczających” odpowiedzialność.
Kuriozalna wręcz jest często nadużywana zasada „znikomej szkodliwości społecznej” czynów, zwłaszcza wobec występków najbardziej uciążliwych (np. kłusownictwa), bo powodujących stosunkowo niewielkie jednostkowe szkody materialne, zaś wywołujące spustoszenie w psychice i moralności zarówno bezkarnych sprawców jak i bezsilnych ofiar.
Zastosowanie zasady, „co nie jest zabronione jest dozwolone” w pozytywnym znaczeniu oznacza, że uważane za pożyteczne społecznie (nie egoistyczne lub nadużywające zaufania innych) działania mogą być podejmowane bez pytania kogokolwiek o zgodę i nie są karalne. Jeżeli takie zachowania zostaną uznane z czasem i doświadczeniem za pozytywne, znajdują zrozumienie i poparcie społeczne oraz naśladowników są obejmowane ochroną prawną, a działania przeciwne bywają zakazane prawem.
Jak trudne bywa takie stosowanie tej zasady w systemie niedemokratycznym mogą powiedzieć ci, którzy np. próbowali zrzeszać się bez pozwolenia „jedynie słusznej siły” za nieboszczki PRL lub w tym samym czasie próbowali podejmować uczciwą działalność gospodarczą.

Moim celem jest wprowadzenie zasad C&R według pozytywnego znaczenia zasady, „co nie jest zabronione jest dozwolone”. Nikt nie zabrania nam stosowania tych zasad ani propagowania ich wartości dla przyszłości naszych wód. Niech staną się codziennym wzorem zachowania dla wszystkich wędkarzy, a w końcu zostaną skodyfikowane i wprowadzone bez sprzeciwów jako wymagane dobrym obyczajem (i regulaminem) postępowanie z rybami, które łowione i uwalniane muszą mieć jak największą szansę na dalsze życie.

Teraz jest moment, kiedy, z opisanych na początku powodów, złowione ryby w większości powinny wrócić do wody (najlepiej w dobrej kondycji). Przed nami zaś sezon bardziej sprzyjający dyskusjom niż aktywnemu łowieniu. Sprawmy wspólnie abyśmy także w przyszłości mogli cieszyć się uprawianiem naszej pasji w polskich wodach.

o mnie
Wędkarz „od zawsze” (w PZW od 1968 r.). Członek Koła Miejskiego w Krośnie i (1981 – 1986) i Akademickiego Klubu Wędkarskiego „Bzdykfus” w Warszawie – jednej z „kuźni” wędkarskich talentów w Polsce. Muszkarz od 1975 r. Wtedy dostał pierwszą muchówkę, łowił na czeski „kabel” i zielony kołowrotek „Tokoz”, w którym linka notorycznie wpadała pod szpulę. W latach 80-tych związał się z sportem muchowym. Przez dwa lata - do 1988 roku, był asystentem trenera kadry. W 1989 przejął kadrę i samodzielnie prowadził ją na zawodach mistrzowskich aż do 1997 r. W latach 1991 – 1997 pełnił funkcję Wiceprezydenta FIPS-Mouche (Federation Internationale de Peche Sportive – Mouche, Międzynarodowej Federacji Wędkarskiego Sportu Muchowego), był również przewodniczącym Komisji Technicznej. Od 1997 roku jest Prezydentem FIPS-Mouche i obecnie sprawuje tą zaszczytną funkcję drugą kadencję.
Inne artykuły autora

Tags: wędkarstwo muchowe