• 1
  • 2
  • 3

Nasi partnerzy

Pocztówki Soła z dawnych lat

Soła 1976

Soła 1976

Soła 1977

Soła 1977

Soła Czernichów obieg ok. 1980r

Soła Milówka 1976 r

Soła Rycerka 1967r

 

Soła Węgierska Górka 1977r

O występowaniu jesiotra ostronosego w dopływach Wisły

Jednym ze słabo poznanych zagadnień faunistycznych jest obecność jesiotra w dopływach Wisły. Większość informacji jest bowiem ukryta we współcześnie zapomnianych lub rzadko analizowanych źródłach. Celem artykułu jest więc: 1) zebranie danych empirycznych i opisowych (zapewne jest ich więcej w dawnych źródłach i w przyszłości może uda się je odnaleźć), 2) próba oceny obecności jesiotra w tych dopływach, a także w górnej Wiśle, z uwagi na podobną sytuację i rzadkie pojawienie się tej ryby na tym odcinku. Przedstawione tu dane i wnioski mogą być pomocne m.in. w dalszych działaniach związanych z reintrodukcją jesiotra
w wodach Polski lub podczas interpretacji obecności szczątków jesiotrów w materiałach archeologicznych z różnych terenów kraju.

O występowaniu jesiotra ostronosego w dopływach Wisły

Co z drugiej strony....FF

   
   

To forum, wbrew jego nazwie, dawno przestało zajmować się sprawami wędkarstwa muchowego. A szkoda. Coraz więcej osób interesuje się rybami łososiowatymi - zarybieniami, genetyką, rozrodem i różnymi innymi aspektami ich biologii. Z jednej strony to cieszy, ponieważ świadomość ekologiczna jest potrzebna.” [cyt. S.C.]

Czytaj dalej

Z dziejów sztucznej muszki w Transylwanii

Z DZIEJÓW SZTUCZNEJ MUSZKI W TRANSYLWANII

Ernest Friedel, dyrektor Märkischen Provinzial-Museum w Berlinie, w 1886 r. odbył podróż na Węgry w imieniu Niemieckiego Związku Rybackiego, w celu opracowania raportu na temat stanu rybactwa w tym kraju. W sprawozdaniu z wyjazdu Friedel (1886) zawarł kilka informacji na temat wędkarstwa muchowego u Szeklerów, węgierskiej grupy etnicznej

zamieszkującej głównie środkową część Rumunii, tzw. Székelyföld. Jest to region górzysty z wodami ryb łososiowatych. Podał on, że sztuczna muszka nie była współczesnym wytworem, ponieważ od niepamiętnych czasów Szeklerzy łowili na imitację owadów wykonanych na haczyku. Pstrągi i lipienie łowiono na sztuczne muszki wykonane z szyjnych piór koguta.

Informatorem Friedla był etnograf Ottó Herman, który zajmował się rybactwem i wkrótce potem wydał książkę na temat tradycyjnego rybołówstwa na Węgrzech (Herman 1887). Postanowiłem więc poszukać w tej publikacji informacji na temat sztucznej muszki. I rzeczywiście znalazłem. Ponieważ nie znam języka węgierskiego, więc poprosiłem Google Translatora o przełożenie na język polski odpowiednich fragmentów. Okazało się to dla niego dużym wyzwaniem, ponieważ tekst nie jest standardowy, lecz pełen poetyckich i emocjonalnych odniesień, typowych dla literatury beletrystycznej. Przekład wyszedł więc dość koślawy, a nazwy ryb pozostawiały wiele do życzenia (np. lipienia przełożono jako flądrę). Z tego powodu poprosiłem węgierskiego wędkarza muchowego, Balázs’a Csorbaia, o pomoc w poprawieniu przekładu, za co jestem mu niezmiernie wdzięczny. Zresztą Balázs potwierdził, że język Hermana ma charakter archaiczny i jest trudny do przełożenia.

Opis przynęt

W tzw. regionie Leśnym Transylwanii (Erdővidék) wędkarze wykonywali muszki z jeżynką owiniętą wokół haczyka (rys. 1). Do haczyka przymocowali też larwę chrząszcza rębacza (Rhagium) lub innego gatunku (fot. 1). Brązową jeżynkę wykorzystywano do robienia muszek na pstrąga, a żółtawą na lipienia. Takie muszki, z jeżynkami imitującymi skrzydła, rzekomo naśladowały jętki o niewielkich wymiarach i trzeba było mieć duże doświadczenie, żeby wiedzieć, na którą przynętę ryby będą brały.

larwa pil

Fot. 1. Larva pospolitego rębacza sosnowca (Rhagium inquisitor) https://insektarium.net/ coleoptera-2/cerambycidae-kozkowate/ rhagium-inquisitor-rebacz-sosnowiec/

Innego typu muszki używano podczas połowu w rzece Vargyas. Do haczyka kupionego w sklepie, sprytni wędkarze przywiązywali dwa pióra szyjne koguta (rys. 2), wyglądające jak dwa skrzydła owada. Na haczyk nadziewali dodatkowo kawałek dżdżownicy, lub jeszcze lepiej larwę chrząszcza spod kory drzewa (czyli kornika). W ten sposób całość wyglądała jak jętka latająca nad wodą, która jest ulubionym pokarmem pstrąga.

Byli jednak bardziej przemyślni wędkarze, którzy używali haczyki z dużej igły do szycia, a więc bez zadzioru. Najpierw przymocowali piórko, a nad nim kolejnych 6 cali trzecie piórko. Te piórka nazywały się odpowiednio – haczykowe, wabiące i prowadzące. Według wędkarzy piórko haczykowe wyglądało jak pokarm ryby. To powyżej miało na celu zwrócenie uwagi ryby, a to najwyższe umożliwiało dostrzeżenie położenia haczyka i kontrolowanie jego akcji. Do haczyka przywiązywano larwę chrząszcza rębacza (fot. 1). Użycie czarnego pióra wskazywało, że wędkarze starali się naśladować dorosłą ważkę świteziankę (Calopteryx; Herman użył nazwę Agrion, która dawniej obejmowała wiele gatunków z różnych rodzin, ale tylko samce świtezianek mają granatowe skrzydła).

Herman podał też, że gdy w Transylwanii przebywał znany wędkarz John Horrocks (informacje o nim są w P&L nr 36), to jego muszki okazały się nieskuteczne. Ryby zaczął łowić dopiero kiedy naśladował przynęty robione przez Szeklerów.

Innego typu przynętę sporządzali Szeklerowie mieszkający nad jeziorem Gyilkos .

 

Do haczyka, wykonanego przez lokalnego kowala, przymocowano pęczek włosia końskiego '

tran1

 

(rys.3). Ci wędkarze uważali, ż e najlepszą przynętą na pstrąga i lipienia jest pasikonik (jak rozumiem zapewne przymocowany do takiego haczyka z włosiem).

Ostatnia opisana przynęt a była rzadko używana. Po długich poszukiwaniach Herman znalazł rumuńskiego wędkarza, który używa ł ją w górach Bihar nad rzeką Dregán . Na trzonku haczyku wykonywano imitację odwłoka pasikonika z nici i owiniętego pióra koguta, dzięki czemu całość była „owłosiona” i brązowa (rys. 4b). Druga część przynęty składała się z tułowia i głowy pasikonika, nanizanych na haczyk (rys. 4a). Używanie tego typu przynęty wymagało dużego do ś wiadczenia, ponieważ ryba mogła łatwo zdjąć z haczyka delikatne części ciała owada.

Komentarz

Pogląd Hermana, iż przynęty stosowane w Transylwanii miały wielowiekowe korzenie historyczne, jest słuszny. Wskazuje na to oryginalność przynęt, ich prymitywizm oraz umiejętne wykorzystanie łatwo dostępnych lokalnych surowców. Nie można zaliczyć tych przynęt do wpływów zachodnioeuropejskich. Zresztą dotychczas nie udało mi się odszukać żadnej dawnej publikacji, w której podano by tego typu przynęty, zwłaszcza złożone (połączenie przynęty sztucznej i naturalnej). Wydaje się, że stosowanie przynęt złożonych wynikało z faktu, że były relatywnie trwalsze, niż przynęty naturalne. Nie wykluczam, że przynęty złożone mogły być nawet ogniwem pośrednim w rozwoju sztucznej muszki, przynajmniej w niektórych regionach.

Przedstawione przynęty świadczą o znakomitym zmyśle obserwacyjnym wędkarzy w Transylwanii. Chodzi zarówno o znajomość pokarmu ryb (np. jętki i pasikoniki), jak i zachowania się bezkręgowców (np. ważki świtezianki), które mogą stać się dostępne dla ryb w trakcie lotu nisko nad powierzchnią wody.

Niezwykle interesujące jest stosowanie trzeciego piórka (prowadzącego). W zasadzie jest to pierwowzór współcześnie stosowanych indykatorów, których konstrukcja jest co prawda nieco inna (za sprawą postępu technicznego), ale ich cel jest niemal taki sam.

Uważam, że informacje z Transylwanii stanowią potwierdzenie mojej tezy, że wędkarstwo muchowe w całych Karpatach ma głębokie korzenie historyczne, stanowiąc nierozerwalne dziedzictwo całego łuku alpejsko-karpackiego (Cios 2013). Pewne drobne różnice stanowią tylko adaptację techniki połowu i przynęt do lokalnych warunków.

W dwóch innych dawnych monografiach, poświęconych tradycyjnemu rybołówstwu na Węgrzech i w Rumunii (Janko 1900, Antipa 1916) nie stwierdziłem odniesień do wędkarstwa muchowego. Może to wynikać z faktu, że ci autorzy koncentrowali się tych elementach rybołówstwa, które miały duże znaczenie gospodarcze i były powszechne na wodach o charakterze nizinnym.

Literatura

Antipa G. 1916. Pescăria şi pescuitul in România. Bucureşti.

Cios S. 2013. Man and the environment in antiquity : On the origin of fly fishing in Europe. Archaeofauna 22:201-209 (zob. też P&L 49).

Friedel E. 1886. Fischerei-Verhältnisse in Oesterreich, Ungarn und Kroatien. Circulare des Deutscher Fischerei-Verein (wyd. 1887) 2:105-127.

Ottó H. 1887. A Magyar Halászat Könyve. Budapest.

Janko A. 1900. A magyar halászat eredete (Herkunft der magyarischen Fischerei). Budapest-Leipzig.

Wczoraj wyszedłem nad rzekę, 6

Wczoraj wyszedłem nad rzekę 6

        Rozleniwiony, przesycony słońcem lipiec. Kolejne dni obłędnego słońca, duchota nagrzanego powietrza. Ta ciepła miękkość rozkoszy. Rozleniwienia.

Czytaj dalej

Wczoraj wyszedłem nad Rzekę,cz.3

Wczoraj wyszedłem nad Rzekę cz3

Początek kwietnia. Popołudniowe, syte słońcem niebo. Wiosna zaspała. Wciąż z cienia nie wymiotła siwiuteńkiego mrozu. Wiatr ostry, wschodni. Pewno i ryba gdzieś przepadła. Za plecami miasto. Garbata codzienność dachów.

Czytaj dalej

Wczoraj wyszedłem nad Rzekę, cz.2

Wczoraj wyszedłem nad Rzekę cz2

Za progiem kwiecień. Prawie zmierzch, skąpany słońcem, świergotem ptaków. Delikatny aksamit świeżej zieleni. Tu i teraz. Oddech po całym zabieganym dniu. Schodząc ku rzece, przez chwilę przemknęła mi myśl, jak niewiarygodnie, niewyobrażalnie pięknie jest po prostu "być".

Czytaj dalej

Wczoraj wyszedłem nad Rzekę

Wczoraj wyszedłem nad Rzekę.

Jeszcze mrok, kapiący gwiezdnym pyłem snu. Wkoło cierpki chłód świtu. Rozkoszuję się porannym rozgadaniem ptaków. Chwila sprawia, że te wszystkie "muszę", "powinienem" przestają mieć jakiekolwiek znaczenie, jakby rozsypały się kroplami ciężkiej rosy.

Czytaj dalej

Zimorodek

ZIMORODEK

Marcowy dzień. Jeszcze przesiąknięty surowym zapachem odchodzącej zimy.

Czytaj dalej